Król Zygmunta August, życie, śmierć i pamięć

Referat z okazji obchodów 440 rocznicy nadania Knyszynowi praw miejskich
18 października 2008 r.

Z reguły omawiając okres panowania któregoś z władców skupiamy się na ich najważniejszych osiągnięciach, stoczonych bitwach, zdobytych ziemiach, wydanych ustawach itp., a zapominamy o życiu prywatnym, codziennych zajęciach, zwykłych słabościach, zdrowiu czy miłości. Życie prywatne Zygmunta Augusta bez przesady można nazwać tragicznym, gdyż zdecydowanie więcej było tych momentów złych, niż tych, dla których człowiekowi chce się żyć.

Urodził się on 1 lipca 1520 r. w Krakowie, jako syn Zygmunta Starego i włoskiej księżniczki Bony Sforzy. Młody Zygmunt August wychowuje się na dworze otoczony miłością, dworzanami i włoskimi dworkami - szybko uczy się języka włoskiego. Przez pierwsze lata Bona sama szkoli swojego syna, nie chce za szybko oddać go w ręce nauczycieli, obawia się, że mogą mieć wpływ na poglądy młodego królewicza. Takie długie obcowanie tylko z matką i dworkami ma negatywny wpływ na Zygmunta Augusta, przyczynia się do pewnej miękkości charakteru. Nawet sama królowa mówiła, że "wybrykiem natury jest to, iż córka Izabela przyszła na świat dziewczynką, natomiast królewicz chłopcem". Matka bardzo wcześnie zadbała o dostojeństwa swojego syna. Jeszcze za życia Zygmunta I (Starego) rada litewska dnia 4. XII. 1522 r. uznała Zygmunta Augusta, na wypadek śmierci ojca, wielkim księciem i złożyła na ręce Zygmunta Starego przysięgę wierności. Było to pogwałcenie układów Litwy z Polską, które zakładały elekcję księcia za zgodą panów polskich. Był to niepotrzebny i nieprzemyślany krok ze strony Bony, bo i bez tego jej syn miał zapewniony tron litewski i polski. Zygmunt Stary i Bona wydali akt poręki, że syn po uzyskaniu pełnoletności zaprzysięgnie i zatwierdzi prawa i przywileje koronne. Koronację wyznaczono na 20. II. 1530 r.

Zygmunt August jest zainteresowany głównie swoją osoba i rozrywkami. Był zepsuty przez swoje powodzenie u pań, także opieka i wychowanie pod skrzydłami Bony nie wyszło młodemu królowi na dobre. "Młody król jest przystojny i zdaje się posiadać najpiękniejsze zdolności, ale boi się dotąd bardzo pani matki tak, że nic nie robi, nic nie mówi bez jej zgody". To dzięki matce młody król ma wiele kompleksów, czuje się niedowartościowany, co odbija się na otoczeniu, gdy chce udowodnić swoją wyższość. Był wrażliwy na pochlebstwa, wydawało się, że ciągle ich oczekuje, był też bardzo podejrzliwy w stosunku do ludzi. Nawet stosunki z najbliższą rodziną nie były głębokie, oprócz siostry Izabeli, z którą przyjaźnił się serdecznie aż do końca jej życia. Początki działalności młodego króla przypadają na trudny okres. Zygmunt Stary często choruje, to wyłącza go z życia politycznego. Wykorzystuje to Bona dla umocnienia swoich wpływów. Z czasem jej wpływ na króla jest tak duży, że postronny świadek Marsupino tak o tym pisał: "Król jegomość nie ma silnej woli, tak jak na wędzidle trzymany. Wszystko ma w ręku królowa Bona. Bona jedna całym państwem rządzi, wszystkim rozkazy wydaje i tak już naprzykrzyła się wszystkim przedniejszym panom i szlachcie, że ledwie potrafią znieść ją do końca życia starego króla". Ambitna i rządna wpływów Bona nadal kieruje starym królem. To wszystko obserwuje młody Zygmunt, powstaje u niego niechęć do kobiet mocnych, mieszających się w sprawy polityki państwa. Niewłaściwe relacje z matka miały miejsce i odbicie na płaszczyźnie politycznej jak i psychologicznej. Zygmunt August kochał swoją matkę, ale była to mieszanina kilku uczuć: miłości, przywiązania, uległości, lęku i nienawiści

Od najmłodszych lat, co wówczas było normalne, dyskutowano na temat jego przyszłego ożenku. Kandydatkami były najpierw córki Franciszka I, króla Francji, a później Elżbieta, córka Ferdynanda Habsburga. Układ przedślubny podpisano już w 1530 r., natomiast ślub 17 - letniej Habsburżanki z Zygmuntem Augustem odbył się dopiero w 1543 r. Praktycznie Elżbieta spowinowacona była z większością monarchów europejskich. Niestety prywatnie była osobą wątła, chorowała na padaczkę i nie nacieszyła się długo życiem, gdyż umarła w Wilnie dwa lata po ślubie. Ale i sam król według współcześnie mu żyjącego nuncjusza Juliusza Ruggieri'ego, był "miernego wzrostu, bardzo szczupły i chudy, czarno zarasta, ma brodę rzadką, płeć śniadą, i nie zdaje się być bardzo silnej, ale raczej delikatnej konstytucji, i dlatego nie może wytrzymać wielkich trudów i niewczasów życia, i często cierpi na podagrę."

Zygmunt August w młodości otrzymał staranne wykształcenie, przejawiał zainteresowanie literaturą, sztuką i nauką, zapraszał na swój dwór wybitnych twórców tego okresu (m.in. Jana Kochanowskiego czy Łukasza Górnickiego ). Zainicjował prace przy przebudowie zamku dolnego i katedry w Wilnie, a także Zamku Królewskiego w Warszawie. Był miłośnikiem tkactwa artystycznego (arrasy wawelskie ), złotnictwa i haftów. W 1553 r. podczas zaślubin z trzecią żoną, Katarzyną Habsburżanką, znalazła się zachowana w dużej części do dziś seria gobelinów ze scenami biblijnymi, nazwana przez króla Wiedeńskimi. Pod koniec życia króla kolekcja arrasów (kunsztownie wykonanych tkanin, sprowadzanych głównie z Brukseli) osiągnęła liczbę 350 sztuk. Arrasami ozdabiano też rezydencję knyszyńską w czasie pobytu króla. Gdy Zygmunt August opuszczał Knyszyn, Jakub Zaleski tkaniny wywoził do pobliskiego Tykocina.

Po objęciu władzy na Litwie i po śmierci królowej Elżbiety młody król nie usiłował już zachowywać pozorów dobrego zachowania. Oddaje się zabawom i przyjemnościom. Mimo takiego stylu życia usiłuje przeprowadzić wiele zmian w gospodarce. Od matki przejął przekonanie, że podstawą funkcjonowania państwa jest dobry pieniądz. Polecił uporządkować sprawy monetarne w Księstwie, miał duże zrozumienie dla spraw gospodarczych, popierał rozwój rzemiosła, kopalni surowców, usprawnienia dróg i transportu. Przyczynił się bardzo do rozwoju Wilna - zamek wileński był dla niego tym, czym dla Zygmunta Starego Wawel. Król Zygmunt Stary umiera 1. IV. 1548 r.

Początek jego samodzielnych rządów wypełniony by walką o uznanie związku z Barbarą Radziwiłłówną, córką Jerzego Radziwiłła, kasztelana wileńskiego i hetmana wielkiego litewskiego, wdową po Stanisławie Gasztołdzie wojewodzie nowogrodzkim, któremu sprzeciwiała się jego matka Bona, a wraz z nią szlachta i magnateria koronna. Jednak Zygmunt August zawarł potajemnie małżeństwo z piękną Barbarą, prawdopodobnie przymuszony do niego przez jej braci, natomiast jak już wspominałem wbrew woli swej matki. Gdy małżeństwo zostało ujawnione, magnateria uznała go za mezalians, godzący w powagę korony polskiej. Mimo to Barbara została koronowana na królową Polski 4 grudnia (podawana jest też data 7 grudnia) 1550 r., ale jak to często bywało w życiu króla, rozwiązanie sporu przyszło samo, gdyż już w następnym roku zmarła i pochowana została w katedrze wileńskiej.

W odczuciu szlachty i panów polskich związek z Barbarą oznaczał, że król ostentacyjnie ich lekceważy, co wziąwszy pod uwagę, że królowie polscy nie byli dziedzicznymi władcami absolutnymi, i chcąc nie chcąc, musieli liczyć się ze zdaniem sejmu i rady królewskiej - źle wróżyło panowaniu Zygmunta Augusta. Wielkopolska groziła rokoszem i detronizacją władcy, Po kraju krążyła anonimowa broszura, w której monarchę wzywano, by oddalił od siebie "niecnotliwą małżonkę", a cała Polska aż huczała od plotek o haniebnych obyczajach Barbary. Jak by jednak na to nie patrzeć związek króla i Barbary był jednym z największych romansów dynastycznych w naszych dziejach, była to wielka miłość, a później małżeństwo, którym od wieków towarzyszy ponura legenda o zabójstwie popełnionym na znienawidzonej synowej przez królową Bonę. W rzeczywistości fakt taki nigdy nie znalazł żadnego potwierdzenia. Oficjalnie mówiono o jakimś "kamieniu w żywocie", na który Barbara cierpiała podobno od lat. Dworzanie szeptali po katach o chorobie francuskiej, a dziś większość badaczy uważa, że była to postać raka narządów płciowych. Barbara zmarła 8 maja 1551 r.

Słynna się stała później żałoba Zygmunta Augusta. Król towarzyszył zwłokom żony z Krakowa aż do Wilna; do końca życia też ubierał się na czarno, choć uciech doczesnych nie unikał i zdarzało mu się nawet szerzyć zgorszenie na Wawelu. Dramatyczną wymowę mają dość często występujące obrazy, na których przedstawiono znaną z opisów scenę wywoływania ducha Barbary Radziwiłłówny przez czarnoksiężnika Twardowskiego. Ile było w tym prawdy, ile zaś iluzji - trudno dziś stwierdzić. Według legendy słynny mag miał podstawić Barbarę Giżankę, kobietę jedynie łudząco podobną do zmarłej królowej. Wiadomo tylko, że zrozpaczony Zygmunt August na pewien czas pogrążył się w spirytyzmie.

Zygmunt ożenił się jeszcze trzeci raz w 1553 r., z księżniczką Katarzyną Austriacką wdową po Franciszku III, młodszą siostrą swej pierwszej żony. Jednak polski król nie miał szczęścia w małżeństwach, jego ostatnia żona, Katarzyna Habsburżanka, była kobietą o nadmiernej tuszy, która uwydatniała jej pospolite rysy, cierpiała na epilepsję i przypadłości gastryczne - nie była to "trafiona" niewiasta dla króla, wytwornego władcy o gustach estety. Bardzo szybko nabrał król do małżonki odrazy, wstrętu, a co za tym idzie dystansu. Nieuchronnie zbliżał się moment rozpadu królewskiego związku. Rozejście się pary królewskiej nastąpiło w 1563 r., kiedy to Zygmunt August umieścił swoja żonę w Radomiu. Pobyt królowej z dala od króla stał się powodem wielu plotek i domysłów. Król tymczasem zaczął czynić starania rozwodowe. Postanowił nawet tę kwestię przedstawić na sejmie w taki sposób, aby inicjatywa wyszła od posłów. Na sejmie w 1565 r. Jakub Ostróg wzywał innych, aby upomnieli króla, "żeby porzuceniem królowej nie wyzwalał gniewu bożego na siebie i na państwo swoje, ale raczej naśladując Dawida powstał z grzechu i zaradził ostatecznemu niebezpieczeństwu, jakim bezdzietność zagraża jego państwom". Król był głuchy na te prośby, skierował pismo o rozwód do papieża, jednak silne wpływy Habsburgów przesądziły z góry o decyzji papieża Piusa IV w tej sprawie. Czyniono starania, aby para królewska zeszła się ze sobą, ale nie odnoszono na tym polu żadnych, najmniejszych choćby sukcesów. Królowa Katarzyna postanowiła opuścić Polskę, wyjeżdża do Wiednia 08.10.1566 r. Potem przebywając w Czechach choruje na febrę oraz nieżyt żołądka. Wobec braku jakichkolwiek perspektyw i nadziei na powrót do Polski, królowa postanowiła w 1567 r. na stałe osiąść w nowo odświeżonym zamku w Linzu. "Dziś królowa polska z wielkim żalem całego Wiednia odjeżdża do Linzu, gdzie zamierza mieszkać przez jakiś czas. Towarzyszyli jej Jego Cesarska Mość, arcyksiążę Karol, ambasador Polski i inni panowie". Zmarła 28.02.1572 r., mówiła "że umiera chętnie ze względu na dobro, które przyniesie jej zgon".

W dokumentach zachowały się jeszcze informację o paniach, które wywarły większy wpływ na życie króla, pomijając oczywiście sławne sokolątka: Zuzanna Orłowska, naturalna córka kanonika krakowskiego, Anna Zajączkowska, szlachcianka i Barbara Giżanka, córka Jana, rajcy Starej Warszawy, która na dłużej zagościły w sercu króla. Giżanka, która z początku była bernardynką w klasztorze znajdującym się nieopodal królewskiego zamku, pojawiła się na dworze dzięki sprytnie uknutej intrydze. "Wypatrzył" ją Mikołaj Mniszech i z pomocą dostawcy żywności, Żyda Idzima, dostał się do klasztornej celi, w której również nie napotkał oporu. Mniszech nie był w ciemię bity i szybko postanowił wykorzystać niezwykłe podobieństwo Giżanki do zmarłej królowej. Namówił, więc króla na seans spirytystyczny, na którym będzie można przywołać ducha Barbary. Zdarzenie miało miejsce nocą z 7 na 8 stycznia 1569 r., a uczestniczyli w nim prawdopodobnie wtajemniczeni w całą sprawę astrologowie Proboszczowic i Gradowski oraz "czarnoksiężnik" Twardowski. W świetle kilku płonących świec pokazano królowi z daleka ucharakteryzowaną Giżankę. Wrażenie było ogromne. Władca zemdlał i trzeba było przywołać lekarza. Odczekawszy kilka tygodni, Mniszech zakomunikował wreszcie Zygmuntowi, iż spotkał kobietę uderzająco podobną do wywołanej niedawno zjawy. Intryga powiodło się na tyle, że dwa lata później Giżanka powiła córkę, a ojcostwo bez trudu wmówiono Zygmuntowi. W tym czasie jej wpływy stały się tak duże, że to ona decydowała o nominacjach na marszałka wielkiego koronnego czy biskupa krakowskiego. Cały dwór kłaniał się i zabiegał o sympatię sprowadzonej przez nią na Wawel świty tj. matki, szwagra Szawłowskiego i Żyda Idzima. W końcu kilku możnych z Korony i Litwy zawiązało spisek, którego celem było pozbycie się szarogęszącej się kamaryli. Nie udało się jednak sprawy utrzymać w tajemnicy i ostrzeżony w porę monarcha wyprawił Giżankę wraz z rodziną na Podlasie, dokąd sam - nie bacząc na postępującą chorobę - niebawem wyruszył.

Król przywiązywał dużą wagę do oprawy zewnętrznej. Otaczał się znakomitymi lekarzami, kuglarzami, komediantami. Wielką pasją króla były polowania, król kochał konie - w jego stajniach było ich około 3 000. Kochał też muzykę, miał zamiłowanie do kolekcjonowania klejnotów i innych przedmiotów sztuki zdobniczej. Utworzył na zamku wileńskim galerię obrazów, miał wielkie zbiory ksiąg, po które rzadko sięgał, traktował je bardziej jako eksponaty w swojej kolekcji. Miał też duże zdolności oratorskie i literackie. Bardzo interesował się historią, sztuką i nauką, ale w sprawach opieki nad przedstawicielami ówczesnej elity kulturalnej kierował się względami politycznymi. Nie chciał jawnie angażować się w opiekę nad ludźmi, których poglądy budziły sprzeciw przedstawicieli kościoła katolickiego. Zygmunt August wychowywany był w duchu renesansowej kultury, wyrósł w dość swobodnej atmosferze domu królowej Bony, gdzie krytycznie rozprawiano o polskim kościele. Duży wpływ na postawę króla do spraw kościoła miał jego pobyt w Wilnie. Zwiedzał cerkwie i klasztory prawosławne, interesował się życiem religijnym innych wyznań. To w dużym stopniu wpłynęło na ukształtowanie się przekonań, że rządzić można Polską i Litwą tylko z zachowaniem tolerancji wobec poszczególnych religii i obrzędów.

Przez cudzoziemców postrzegany był jako monarcha, który nie spieszy się z podejmowaniem decyzji, odkładał załatwienie ważnych spraw na później. Nuncjusz Ruggień pisał o nim "Nie jest w mówieniu bardzo obfity, lecz skryty, ostrożny i niedowierzający. W negocjacji okazuje niepospolite zdolności, lecz w odpowiedziach swych wyraża się tak dwuznacznie, że w każdym razie może im nadać przeciwne znaczenie i łatwo pojąć, że ma na celu nie odejmować nigdy nadziei tym, z którymi ma do czynienia". Zwano go "dojutrkiem", zarzucano brak silnej woli i śmiałości w działaniu. Bystry obserwator może dostrzec, że było to celowe działanie i konsekwentnie stosowany sposób realizowania zamierzeń politycznych. Tak pisał król do Jana Chodkiewicza w 1567 r. "...Każde rzeczy, które powoli i z dobrym poważaniem idą - pożyteczne, a prędkie rado szkodliwe bywają". Była to dewiza postępowania Zygmunta Augusta. Wielu mu współczesnych mówiło o nim, że król jest cierpliwy i tą cierpliwością zwycięża. Na medalach z podobizną króla są napisy "twarde cierpliwością łamie" - jest to potwierdzenie jego taktyki w polityce, która dawała oczekiwane rezultaty. Był władcą o wysokiej kulturze umysłowej, uprzejmy, wykwintny. Miał szczególne przekonanie o godności, dostojeństwie i znaczeniu osoby króla. Lubił porządek i ład, był przeciwnikiem gwałtownych zmian. Zniechęcony był do szlachty opozycją antykrólewską przeciw małżeństwu z Barbarą, a szlachta domagała się teraz zmian.. Jednak nie mieli jasno sprecyzowanych planów, sprawy polityczne łączono ze sprawami religijnymi. Król znał postulaty szlachty, jednak obawy przed ograniczeniem suwerenności jego władzy skłoniły go do odłożenia tej sprawy na później. Czekał na lepszą okazję zgodnie ze swoją zasadą, że to, co robi się szybko robi się źle, a rzeczy bardzo dobre wymagają czasu i rozwagi. Jednak obawa przed samowolnymi zjazdami szlachty przeważa i podejmuje decyzję o porozumieniu. Docenił siłę i znaczenie obozu egzekucyjnego a jednocześnie dostrzegł szansę wzmocnienia swojej pozycji i uzdrowienia gospodarki skarbowej. Można też sadzić, że takie rozwiązanie król planował i przygotowywał już wcześniej.

Zygmunt August był królem rządzącym dobrze. Na plus należy mu z pewnością zaliczyć opanowanie Inflant właściwych. Dzięki temu znacznie wzrosło znaczenie Polski nad Morzem Bałtyckim. Zygmunt August prowadził również bardzo rozważną politykę z Turcją, która zapewniała mu spokój na południowej granicy. Na minus możemy mu zapisać wojny z Rosją, które spowodowały zmniejszenie się terytorium Litwy.

W polityce wewnętrznej dążył Zygmunt August do wzmocnienia władzy królewskiej i granicy państwowej. Budował zamki warowne, organizował obronę kresów południowo-wschodnich, stworzył stała armie zaciężna, zwana wojskiem kwarcianym. Rozumiał znaczenie dostępu do morza i starał się nawet budować flotę wojenna na Bałtyku. Ostatnim jego wielkim osiągnięciem było doprowadzenie zacieśnienia więzów Polsko-Litewskich. Dotychczasowa osobista unia z Litwa została przekształcona w unię realną. Oprócz osoby króla łączył te dwa kraje wspólny sejm i inne instytucje państwowe. Unia ta, zwana Unia Lubelska została uchwalona na sejmie w Lublinie w 1569 r.

Za datę narodzin w Polsce poczty, jako sformalizowanej instytucji publicznej uważa się 18 października 1558 r., kiedy to król Zygmunt August "ustanowił stałe połączenie pocztowe między Krakowem a Wenecją przez Wiedeń, za pomocą poczty, czyli koni rozstawnych". Powołana przez Zygmunta Augusta poczta miała służyć przede wszystkim utrzymaniu stałych kontaktów dyplomatycznych i gospodarczych z innymi krajami europejskimi. Król chciał także zabezpieczyć się przed kontrolą poczty cesarskiej, za pośrednictwem, której przewożono dotychczas polskie listy do Włoch. Decyzję o utworzeniu poczty przyspieszyły również własne interesy króla. Otóż w rok po śmierci Bony, to jest w 1558 roku, król Zygmunt August wszczął proces o spadek po swojej matce. Bona, pochodząca ze starej i znakomitej rodziny Sforzów, postanowiła opuścić Polskę, wywożąc z niej zgromadzone w ciągu ponad 40 lat bogactwa. Gra szła o wielką stawkę: dwa miliony złotych polskich w gotowiźnie, zwrot pożyczonych przez królową cesarzowi Karolowi V 150 tys. dukatów, które królowa bez wiedzy syna pożyczyła ze szkatuły państwowej, oraz potwierdzenie praw Zygmunta Augusta do sukcesji włoskiej, nie licząc klejnotów, kosztowności, sprzętów i statków, które Bona zabrała ze sobą. Chodziło również o niebagatelną sumę 430 tysięcy dukatów, pożyczoną Filipowi II hiszpańskiemu. Wyegzekwowanie jej od dłużników napotykało na wiele trudności. W Neapolu, Rzymie, Wiedniu i Madrycie niemal bez przerwy przebywali polscy dyplomaci, agenci oraz doradcy. W sprawę zamieszani byli zarówno Habsburgowie, jak i król Hiszpanii (po którego stronie królowa opowiedziała się przeciw Rzymowi), papież i król francuski. Dlatego też dla utrzymania stałej łączności pomiędzy nimi a królem polskim bardzo przydatne było wprowadzenie regularnego połączenia pocztowego.

Na dłużej też w sercu króla zagości Knyszyn. To za jego czasów wybudowano ratusz na rynku, łaźnie, budynek wagi, wybrukowano ulice. Oczywiście nie można zapominać o rezydencji monarszej. Autorem dworu knyszyńskiego był inżynier wojskowy, budowniczy i nadworny architekt króla Zygmunta I - Job Bretfus. W zespole dworskim znajdowało się szereg starszych i nowszych budowli. O ich wyglądzie, otoczeniu i rozkładzie pomieszczeń we wnętrzach decydowały nie tylko względy użytkowe, uwzględniano także poczucie piękna (ogrody i altany przy domu króla) oraz to wszystko, co było związane z typem królewskiej rezydencji - myśliwskiego dworca z okazałym zwierzyńcem, licznymi stajniami i odpowiednim pocztem służby. W sumie źródła historyczne notują 22 pobyty króla w Knyszynie obejmujące łącznie 495 dni. Król najchętniej przebywał w swej rezydencji przygotowując się do sejmów (np. 1554 r., 1565 r., 1564 r., 1567 r.), lub po ich zakończeniu (1563, 1564, 1565, 1569). Chętnie też rozdawał w podlaskiej rezydencji wakujące urzędy i krzesła senatorskie. W Knyszynie król często wypoczywał, stąd władał Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Podpisał wiele dokumentów m.in. pierwszą w Polsce Ustawę Morską i Leśną.

W sporządzonym przed śmiercią testamencie ostatni z Jagiellonów nawiązywał do swego największego dzieła, jakim bez wątpienia była unia lubelska: Przeto tym naszym testamentem obojem państwu, Koronie Polskiej i Wielkiemu Księstwu Litewskiemu, dajemy, okazujemy, zostawiamy miłość, zgodę, jedność, którą przodkowie naszych nazwali po łacinie uniją i mocnymi spiski, spólną obywatelów obojga państwa przysięgą utwierdzonymi, na wieczność ukrzepili.

Niemal wszystkich obywateli Rzeczypospolitej zaskoczyła smutna wiadomość. W dniu 7 lipca 1572 r. o godzinie piątej po południu w dworcu knyszyńskim zmarł w wieku 52 lat król Zygmunt August. Stanisław Sędziwój Czarnkowski, referendarz koronny, w czasie śmiertelnej choroby monarchy w Knyszynie nakłaniał umierającego do spowiedzi, a w godzinę śmierci czytał Pismo Święte. On też ubierał ciało królewskie i wystawił na widok publiczny.

Niestety ostatnie dni króla połączone były z grabieżą majątku ruchomego, który to skandal rozniósł się szerokim echem po całej Rzeczypospolitej. Domagano się z całą stanowczością ukarania winnych. Nie wykazał się w szczególności wiernością i oddaniem dowódca straży w dworcu - Mikołaj Konarski dowódca straży w dworcu knyszyńskim, zeznał później, że sześć dni po śmierci monarchy Jerzy i Mikołaj Mniszchowie uprosili go, aby "szkatułę przez sześciu sług ledwo udźwigniętą w swoim sklepie (piwnicy - przyp. autora) przechował". Kufer został wywieziony, " o czem nie wiedziała ani Giżanka, ani ktokolwiek bądź z jej krewnych". Konarski dodał też, że "aczkolwiek sam nie widział, ale od naocznych świadków trabantów słyszał, iż słudzy Mikołaja Mniszcha w nocy po śmierci królewskiej wynosili wory naładowane z łożnicy królewskiej na podwórze". Natomiast dworzanin Kasper Irzykowicz pisał w liście z Knyszyna, datowanym na 18 lipca 1572 r., że w skarbie królewskim znaleziono tylko 10 003 zł, "bo jedno kochankowie pobrali, pierzynki uwiązując z okna wyciskali; drugie się kurwom rozdało, jako się już Giżanka zna, że ma 10 000 w zachowaniu czerwonych złotych przy sobie".

Jako przyczynę śmierci króla podano:"Ogólne osłabienie organizmu wskutek ciężkiego ataku kamicy nerkowej (połączonego z wyjściem trzech kamieni), gruźlicy (w daleko posuniętym stadium), podagry oraz gorączki". Niewątpliwie osłabienie organizmu spowodowane było nieustannym leczenie chorób wenerycznych. Istnieje też prawdopodobieństwo, że śmierć króla przyśpieszyła zaraza przyniesiona przez dworzan królewskich.

12 lipca 1572 r. ksiądz Stanisław Fogelweder pisał: Wpierw ciało owinięto płótnem woskowym i włożono na nie koszule z płótna flamandzkiego, na koszulę "giermak na kształt rewerendy z adamaszku czerwonego", spięty złotym sznurem opasującym ciało. Na to wdziano albę z białej kitajki, a na nią dalmatykę złotogłową. Na wierzch włożono płaszcz z altembasu. Na palce włożono dwa wielkie pierścienie: szmaragdowy i szafirowy, na ręce jedwabne rękawiczki, a na nie blachownice żelazne, na nogi buty złotogłowe i pozłociste ostrogi. Na głowę włożono biret z czerwonego atłasu, a potem osadzono koronę. Do boku przypasano miecz w srebrnej pochwie, a obok niego złożono berło i jabłko. Na piersiach złożona była srebrna pozłacana tabliczka z inskrypcją. Mumifikację zwłok przeprowadził w pierwszej dobie po śmierci Franciszek Wolski z Tykocina, gdyż z relacji naocznego świadka Kaspra Irzykowicza wynika, że zwłoki na publiczny widok wystawiono już nazajutrz po śmierci, czyli 8 lipca. Do dnia 24 sierpnia 1572 r. zwłoki króla pozostały w Knyszynie, a następnie przewieziono je do Tykocina. Dopiero po roku, 10 września 1573 r. kondukt pogrzebowy ruszył z Tykocina do Krakowa.

Mumifikacja zwłok króla sprawiła, że szczątki króla Zygmunta Augusta spoczęły aż w dwu sarkofagach. Pierwszy z nich, jak powszechnie wiadomo, znajduje się w katedrze na Wawelu w kaplicy Zygmuntowskiej. Krakowski nagrobek królewski jest dziełem Santi Gucciego, a ufundowała go Anna Jagiellonka, siostra zmarłego. Drugi sarkofag, zawierający serce i wnętrzności królewski, zbudowano w knyszyńskim kościele farnym i zachował się do roku 1824. Fundatorem tego ostatniego był Jan Zamoyski - starosta knyszyński. Po śmierci króla - przejawia on szerszą działalność budowlaną. Buduje w mieście kościół i szpital, a budynki zespołu dworu królewskiego dostosowuje do własnych potrzeb.

Sarkofag knyszyński ustawiony został w kościele św. Jana Ewangelisty zbudowanym w 1520 r. Kościół usytuowany był w środku rynku miejskiego. Przetrwał ponad sto lat i na początku lat 30-ych XVII w. w miejscu starego, rozpoczęto budowę nowej, drewnianej świątyni. Ta z kolei przetrwała do 1824 r. W roku 1824 dnia 13 Oktobra komisarz ziemski białostocki wielmożny Ołdakowski drewniana dzwonnicę na rynku, na swoim własnym placu rozkazał policji i kwaterującym w tę porę w Knyszynie żołnierzom zwieść ze swego miejsca bez wiedzy duchownej zwierzchności i polecił takową dzwonnicę nie rozbieraną lecz za pomocą lin, przy użyciu mnóstwa ludzi, śrub ciesielskich windujących w górę ciężary wywrócono, drzewa znaczną część połamaną i całą właśnie zniszczoną zwieźć na cmentarz pod kościół. Wszystko ostatecznemu zepsuciu zostało.

Królewski sarkofag z sercem króla mógł zostać przeniesiony do parku w dawnej rezydencji starosty knyszyńskiego, gdzie Krasińscy urządzili romantyczny ogród z narodowymi pamiątkami jak sugeruje prof. J. Maroszek. Ks. Cyganek w swej kronice twierdzi, że według tradycji ustnej sarkofag został umieszczony w 1824 r. w kryptach obecnego kościoła parafialnego. Według niego ma się na nim znajdować sentencja: Kto mnie zamknął, ten mnie i otworzy. Nie można też wykluczyć aspektu szabrowniczego. Bardzo prawdopodobne, że sarkofag został skradziony z myślą o rzekomych kosztownościach w jego wnętrzu, a następnie dla zatarcia śladu po prostu porzucony.

Ks. Walentynowicz twierdził, że znalazł marmurowe i granitowe ułomki jakiejś konstrukcji i umieścił je w parkanie krypniańskiego kościoła, dodając napis, że są to szczątki królewskiego sarkofagu. Na jakiej podstawie tak sadził i jak doszło do opisywanego znaleziska nie wiemy i nie będziemy już wiedzieli, gdyż swoja tajemnicę ks. Walentynowicz zabrał do grobu. Po ostatnim odsłonięciu krypt pod knyszyńskim kościołem niektórym mocniej zabiły serca i oczy wyobraźni skupiły się na nieznanych skarbach, w tym także na tak wytęsknionym sarkofagu. Czy serce króla na nowo ujrzą potomkowie mężnych knyszynian - nie wiadomo. Ale jedno jest pewne z gorącą wiarą żyje się o wiele łatwiej.

Taki był żywot ostatniego króla z dynastii Jagiellonów. Trudno oceniać nam współczesnym, czy był władcą dobrym czy złym. Można się zastanawiać, na którą stronę przechyli się szala. Pojawiają się wątpliwości i pytania - czy informacje i źródła o naszym królu można uznać za wiarygodne? Czy spisywały je światłe umysły pozbawione gniewu i zacietrzewienia? Czy w swoich relacjach pokazały nam prawdziwego władcę? I mnóstwo jeszcze innych pytań, na które odpowiedzi szukają historycy i pasjonaci Zygmunta Augusta. Na pewno był postacią kontrowersyjną dla żyjących w tamtych czasach jak i dla współczesnych. Niewątpliwie był człowiekiem obdarzonym wielką intuicją i zdolnościami politycznymi. Potrafił przewidzieć skutki pewnych posunięć, niekiedy jego decyzje wydawały się błędne, jednak po czasie przynosiły zamierzone rezultaty. Przykładem takiego dalekosiężnego przewidywania może być sprawa Inflant, a gdyby nie Inflanty trudniej byłoby przeprowadzić unię z Litwą. Był bardzo dobrym, cierpliwym i kulturalnym władcą. Na zewnątrz otwarty i miły w kontaktach z ludźmi, w rzeczywistości bardzo skryty, nieufny i samotny. Ale czy można się dziwić takiej postawie? Przez wiele lat wychowywany przez matkę - królową Bonę, nie mógł wyzwolić się spod jej opiekuńczych skrzydeł, dość wcześnie rzucony na głębokie wody polityki w okresie najmniej do tego odpowiednim, rozpuszczony i zepsuty powodzeniami u kobiet nie miał wyrobionego właściwego poglądu i postaw, ale jednocześnie potrafił utrzymać się na "koniu" i nie dać się zrzucić. Posiadał bardzo ważną cechę - cierpliwość. Szlachta mówiła, że król cierpliwością zwyciężał. Poseł cesarski Andrzej Dudycz tak pisał, "co król postanowił, wykona, choćby się cały świat miał zwalić". Można przytoczyć wiele skrajnych opinii i osądów o królu, jednak cokolwiek by nie powiedzieć jedno jest pewne, że był to jeden z najwybitniejszych władców na polskim tronie. "Zygmunt August, ostatni potomek jagiellońskiego rodu, zostawił po sobie królestwo w tak świetnym stanie, w jakim nigdy wprzód nie było, a tym samym śmiercią swoją większą po sobie niż po kimś innym żałość, większe zafrasowanie i troski o przyszłość we wszystkich sercach i umysłach rozbudził". Sukcesy na polu politycznym nie przekładały się na sukcesu w życiu osobistym. Dwie niekochane żony Habsburżanki, narzucone wbrew sercu i jedna ukochana, o którą musiał walczyć i którą musiał bronić przed okrutnym światem - umiera przedwcześnie, zabierając ze sobą radość i nadzieję na potomka. Na zakończenie ostatni cytat o Zygmuncie Auguście, wielkim królu Polski "odszedł przedwcześnie człowiek noszący w sobie znamiona wielkości i typowe dla renesansu namiętności i rozterki, pogłębione jeszcze świadomością, że był ostatnim z rodu".

Arkadiusz Studniarek

2006 © e-monki.pl & A. Studniarek