Zygmunt August - knyszyński władca Polski

Urodził się 1 lipca 1520 r. w Krakowie, jako syn Zygmunta Starego i włoskiej księżniczki Bony Sforzy. Przebywał od 1528 r. w Wilnie, jako wielki książę Litwy i już w 1530 r., gdy miał dziesięć lat, został wybrany przez sejm i koronowany na króla, choć władzę tę sprawował jego ojciec jeszcze 18 lat. Oficjalnie rządy na Litwie rozpoczął w 1544 r., a w Koronie w 1548 r.

Od najmłodszych lat dyskutowano na temat jego przyszłego ożenku. Kandydatkami były najpierw córki Franciszka I, króla Francji, a później Elżbieta, córka Ferdynanda Habsburga. Układ przedślubny podpisano już w 1530 r., ale ślub 17 - letniej Habsburżanki z Zygmuntem Augustem odbył się dopiero w 1543 r. Praktycznie Elżbieta spowinowacona była z większością monarchów europejskich. Była wątła, chorowała na padaczkę, umarła w Wilnie dwa lata po ślubie.

Natomiast sam król według współcześnie mu żyjącego nuncjusza Juliusza Ruggieri'ego, był "miernego wzrostu, bardzo szczupły i chudy, czarno zarasta, ma brodę rzadką, płeć śniadą, i nie zdaje się być bardzo silnej, ale raczej delikatnej konstytucji, i dlatego nie może wytrzymać wielkich trudów i niewczasów życia, i często cierpi na podagrę."

Zygmunt August, otrzymał staranne wykształconie, przejawiał zainteresowanie literaturą, sztuką i nauką i zapraszał na swój dwór wybitnych twórców (m.in. Jana Kochanowskiego czy Łukasza Górnickiego). Zainicjował prace przy przebudowie zamku dolnego i katedry w Wilnie, a także Zamku Królewskiego w Warszawie. Był miłośnikiem tkactwa artystycznego (arrasy wawelskie), złotnictwa i haftów. W 1553 r. podczas zaślubin z trzecią żoną, Katarzyną Habsburżanką, znalazła się zachowana w dużej części do dziś seria gobelinów ze scenami biblijnymi, nazwana przez króla Wiedeńskimi. Pod koniec życia króla kolekcja arrasów (kunsztownie wykonanych tkanin, sprowadzanych głównie z Brukseli) osiągnęła liczbę 350 sztuk. Arrasami ozdabiano też rezydencję knyszyńską w czasie pobytu króla. Gdy Zygmunt August opuszczał Knyszyn, Jakub Zaleski tkaniny wywoził do pobliskiego Tykocina.
Śmierć Zygmunta Augusta w Knyszynie.

Początek jego rządów był wypełniony walką o uznanie związku z Barbarą Radziwiłłówną, córką Jerzego Radziwiłła, kasztelana wileńskiego i hetmana wielkiego litewskiego, wdową po Stanisławie Gasztołdzie wojewodzie nowogrodzkim, któremu sprzeciwiała się jego matka Bona, a wraz z nią szlachta i magnateria koronna. Jednak Zygmunt August zawarł potajemnie małżeństwo z piękną Barbarą, przymuszony do niego przez jej braci, natomiast jak już wspominałem wbrew woli swej matki. Gdy małżeństwo to zostało ujawnione, zostało uznane przez magnaterię za mezalians, godzący w powagę korony polskiej. Mimo to Barbara została koronowana na królową Polski 4 grudnia (podawana jest też data 7 grudnia) 1550 r., ale jak to często w życiu bywa rozwiązanie sporu przyszło samo, gdyż już w następnym roku zmarła i pochowana została w katedrze wileńskiej.

W odczuciu szlachty i panów polskich związek z Barbarą oznaczał, że król ostentacyjnie ich lekceważy, co wziąwszy pod uwagę, że królowie polscy nie byli dziedzicznymi władcami absolutnymi, i chcąc nie chcąc, musieli liczyć się ze zdaniem sejmu i rady królewskiej - źle wróżyło panowaniu Zygmunta Augusta. Wielkopolska groziła rokoszem i detronizacją władcy, Po kraju krążyła anonimowa broszura, w której monarchę wzywano, by oddalił od siebie "niecnotliwą małżonkę", a cała Polska aż huczała od plotek o haniebnych obyczajach Barbary.

Jak by jednak na to nie patrzeć związek króla i Barbary był jednym z największych romansów dynastycznych w naszych dziejach była wielka miłość, a później małżeństwo, którym od wieków towarzyszy ponura legenda o zabójstwie popełnionym na znienawidzonej synowej przez królową Bonę. W rzeczywistości fakt taki nigdy nie znalazł żadnego potwierdzenia.

W rok po dyplomatycznym doprowadzeniu przez króla do koronacji Barbary na królową Polski, ona niestety umiera. Oficjalnie mówiono o jakimś "kamieniu w żywocie", na który Barbara cierpiała podobno od lat. Dworzanie szeptali po katach o chorobie francuskiej, a dziś większość badaczy uważa, że była to postać raka narzadów płciowych. Barbara zmarła 8 maja 1551 r.

Słynna się stała później żałoba Zygmunta Augusta. Król towarzyszył zwłokom żony z Krakowa aż do Wilna; do końca życia też ubierał się na czarno, choć uciech doczesnych nie unikał i zdarzało mu się nawet szerzyć zgorszenie na Wawelu. Dramatyczną wymowę mają dość często występujące obrazy, na których przedstawiono znaną z opisów scenę wywoływania ducha Barbary Radziwiłłówny przez czarnoksiężnika Twardowskiego. Ile było w tym prawdy, ile zaś iluzji - trudno dziś stwierdzić. Według legendy słynny mag miał podstawić Barbarę Giżankę, kobietę jedynie łudząco podobną do zmarłej królowej. Wiadomo tylko, że zrozpaczony Zygmunt August na pewien czas pogrążył się w spirytyzmie.

Zygmunt ożenił się jeszcze trzeci raz w 1553 r., z księżniczką Katarzyną Austriacką wdową po Franciszku III, młodszą siostrą swej pierwszej żony. Dwudziestoletnia królowa, choć wykształcona i rozumna, była kobieta mało pociągającą, wręcz brzydką, z wyraźną skłonnością do tycia. Zdradzała natomiast wielkie zamiłowanie do polityki, chętnie przyjmując na siebie rolę gorliwego rzecznika interesów swego rodu na dworze polskim. Domniemane poronienie dziecka Zygmunta Augusta oraz poważna choroba, na jaką Katarzyna zapadła jesienią 1558 r., zaważyły na rozpadzie tego małżeństwa. Lekarze twierdzili, że to ostry atak malarii, ale król był przekonany, że to znowu epilepsja, tak jak to było w przypadku jego pierwszej żony.

Na nic się zdały próby pogodzenia małżonków. Król w momencie szczerości, na jaka się zdobył w rozmowie z nuncjuszem papieskim, stwierdził wprost, że wolałby umrzeć, "niż żyć z tą kobietą". Po 13 latach pobytu w Polsce, wyjechała ona na jego żądanie do Austrii, gdzie została mniszką w klasztorze w Linzu. Chora, znękana zgryzotą zmarła w osamotnieniu w wieku 38 lat.

W dokumentach zachowały się jeszcze informację o paniach, które wywarły większy wpływ na życie króla, pomijając oczywiście sławne sokolątka. Zuzanna Orłowska, naturalna córka kanonika krakowskiego, Anna Zajączkowska, szlachcianka i Barbara Giżanka, córka Jana, rajcy Starej Warszawy na dłużej zagościły w sercu króla.

Giżanka, która z początku była bernardynką w klasztorze znajdującym się nieopodal królewskiego zamku, pojawiła się na dworze dzięki sprytnie uknutej intrydze. "Wypatrzył" ją Mikołaj Mniszech i z pomocą dostawcy żywności, Żyda Idzima, dostał się do klasztornej celi, w której również nie napotkał oporu. Mniszech nie był w ciemię bity i szybko postanowił wykorzystać niezwykłe podobieństwo Giżanki do zmarłej królowej. Namówił, więc króla na seans spirytystyczny, na którym będzie można przywołać ducha Barbary. Zdarzenie miało miejsce nocą z 7 na 8 stycznia 1569 roku, a uczestniczyli w nim prawdopodobnie wtajemniczeni w całą sprawę astrologowie Proboszczowic i Gradowski oraz czarnoksiężnik Twardowski. W świetle kilku płonących świec pokazano królowi z daleka ucharakteryzowaną Giżankę. Wrażenie było ogromne. Władca zemdlał i trzeba było przywołać lekarza. Odczekawszy kilka tygodni, Mniszech zakomunikował wreszcie Zygmuntowi, iż spotkał kobietę uderzająco podobną do wywołanej niedawno zjawy. Intryga powiodło się na tyle, że dwa lata później Giżanka powiła córkę, a ojcostwo bez trudu wmówiono Zygmuntowi. W tym czasie jej wpływy stały się tak duże, że to ona decydowała o nominacjach na marszałka wielkiego koronnego czy biskupa krakowskiego. Cały dwór kłaniał się i zabiegał o sympatię sprowadzonej przez nią na Wawel świty - matki, szwagra Szawłowskiego i Żyda Idzima. W końcu kilku możnych z Korony i Litwy zawiązało spisek, którego celem było pozbycie się szarogęszącej się kamaryli. Nie udało się jednak sprawy utrzymać w tajemnicy i ostrzeżony w porę monarcha wyprawił Giżankę wraz z rodziną na Podlasie, dokąd sam - nie bacząc na postępującą chorobę - niebawem wyruszył.

Po śmierci ojca Zygmunt August przeniósł się z Wilna do Krakowa, gdzie przez dziesięć lat sprawował rządy króla na zamku wawelskim. Lecz często wyjeżdżał na Litwę na ulubione polowania, zaś od 1559 r. na stałe wrócił do Wilna. Zamek wileński został rozbudowany, wzbogacony o kolekcję arrasów i obrazów, zakupywanych lub zamawianych przez króla. Odbywały się w nim często zabawy, maskarady, turnieje i gonitwy. Król utrzymywał na swym dworze liczną rzeszę artystów i rzemieślników, także ludzi nauki i pióra oraz medyków.

W roku 1568 otrzymał Knyszyn prawa miejskie od króla Zygmunta Augusta. "Czasy Zygmuntowskie" były złotym wiekiem dla Knyszyna. Wybudowano wówczas ratusz na rynku, łaźnie, budynek wagi, wybrukowano ulice. Oczywiście nie można zapominać o rezydencji monarszej. Autorem dworu knyszyńskiego był inżynier wojskowy, budowniczy i nadworny architekt króla Zygmunta I - Job Bretfus. W zespole dworskim znajdowało się szereg starszych i nowszych budowli. O ich wyglądzie, otoczeniu i rozkładzie pomieszczeń we wnętrzach decydowały nie tylko względy użytkowe, uwzględniano także poczucie piękna (ogrody i altany przy domu króla) oraz to wszystko, co było związane z typem królewskiej rezydencji - myśliwskiego dworca z okazałym zwierzyńcem, licznymi stajniami i odpowiednim pocztem służby.

W sumie źródła historyczne notują 22 pobyty króla w Knyszynie obejmujące łącznie 495 dni. Król najchętniej przebywał w swej rezydencji przygotowując się do sejmów (np. 1554 r., 1565 r., 1564 r., 1567 r.), lub po ich zakończeniu (1563, 1564, 1565, 1569). Chętnie też rozdawał w podlaskiej rezydencji wakujące urzędy i krzesła senatorskie. W Knyszynie król chętnie wypoczywał, stąd władał Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Podpisał wiele dokumentów m.in. pierwszą w Polsce Ustawę Morską i Leśną.

W 1984 r. Józef Maroszek i Halina Karwowska podjęli próbę zweryfikowania lokalizacji dworu Zygmunta Augusta metodami wykopaliskowymi. Prace prowadzono na kilku posesjach przy ulicy Białostockiej (nr 43, 47, 53, 57, 59). Wynikiem przeprowadzonych badań było ustalenie, że kompleks rezydencjonalny zlokalizowany był przy dzisiejszej ul. Białostockiej, po obu stronach tej ulicy od nr 43 po stronie nieparzystej i nr 36 po stronie parzystej i ciągną się aż do rzeki Jaskranki. Już dawna nazwa tej ulicy - ul. Dworska, wskazuje jej kierunek.

W sporządzonym przed śmiercią testamencie ostatni z Jagiellonów nawiązywał do swego największego dzieła, jakim bez wątpienia była unia lubelska: Przeto tym naszym testamentem obojem państwu, Koronie Polskiej i Wielkiemu Księstwu Litewskiemu, dajemy, okazujemy, zostawiamy miłość, zgodę, jedność, którą przodkowie naszych nazwali po łacinie uniją i mocnymi spiski, spólną obywatelów obojga państwa przysięgą utwierdzonymi, na wieczność ukrzepili.

Niemal wszystkich obywateli Rzeczypospolitej zaskoczyła smutna wiadomość. W dniu 7 lipca 1572 roku o godzinie piątej po południu w dworcu knyszyńskim zmarł w wieku 52 lat król Zygmunt August. Stanisław Sędziwój Czarnkowski, referendarz koronny, w czasie śmiertelnej choroby monarchy w Knyszynie nakłaniał umierającego do spowiedzi, a w godzinę śmierci czytał Pismo Święte. On też ubierał ciało królewskie i wystawił na widok publiczny.

Niestety ostatnie dni króla połączone były z grabieżą majątku ruchomego, który to skandal rozniósł się szerokim echem po całej Rzeczypospolitej. Domagano się z całą stanowczością ukarania winnych. Nie wykazał się w szczególności wiernością i oddaniem dowódca straży w dworcu - Mikołaj Konarski dowódca straży w dworcu knyszyńskim, zeznał później, że sześć dni po śmierci monarchy Jerzy i Mikołaj Mniszchowie uprosili go, aby "szkatułę przez sześciu sług ledwo udźwigniętą w swoim sklepie (piwnicy - przyp. autora) przechował". Kufer został wywieziony," o czem nie wiedziała ani Niżanka, ani ktokolwiek bądź z jej krewnych". Konarski dodał też, że "aczkolwiek sam nie widział, ale od naocznych świadków trabantów słyszał, iż słudzy Mikołaja Mniszcha w nocy po śmierci królewskiej wynosili wory naładowane z łożnicy królewskiej na podwórze". Natomiast dworzanin Kasper Irzykowicz pisał w liście z Knyszyna, datowanym na 18 lipca 1572 roku, że w skarbie królewskim znaleziono tylko 10 003 zł, "bo jedno kochankowie pobrali, pierzynki uwiązując z okna wyciskali; drugie się kurwom rozdało, jako się już Niżanka zna, że ma 10 000 w zachowaniu czerwonych złotych przy sobie".

Jako przyczynę śmierci króla podano:"Ogólne osłabienie organizmu wskutek ciężkiego ataku kamicy nerkowej (połączonego z wyjściem trzech kamieni), gruźlicy (w daleko posuniętym stadium), podagry oraz gorączki". Niewątpliwie osłabienie organizmu spowodowane było nieustannym leczenie chorób wenerycznych. Istnieje też prawdopodobieństwo, że śmierć króla przyśpieszyła zaraza przyniesiona przez dworzan królewskich.

12 lipca 1572 r. ksiądz Stanisław Fogelweder pisał: Wpierw ciało owinięto płótnem woskowym i włożono na nie koszule z płótna flamandzkiego, na koszulę "giermak na kształt rewerendy z adamaszku czerwonego", spięty złotym sznurem opasującym ciało. Na to wdziano albę z białej kitajki, a na nią dalmatykę złotogłową. Na wierzch włożono płaszcz z altembasu. Na palce włożono dwa wielkie pierścienie: szmaragdowy i szafirowy, na ręce jedwabne rękawiczki, a na nie blachownice żelazne, na nogi buty złotogłowe i pozłociste ostrogi. Na głowę włożono biret z czerwonego atłasu, a potem osadzono koronę. Do boku przypasano miecz w srebrnej pochwie, a obok niego złożono berło i jabłko. Na piersiach złożona była srebrna pozłacana tabliczka z inskrypcją. Mumifikację zwłok przeprowadził w pierwszej dobie po śmierci Franciszek Wolski z Tykocina, gdyż z relacji naocznego świadka Kaspra Irzykowicza wynika, że zwłoki na publiczny widok wystawiono już nazajutrz po śmierci, czyli 8 lipca.

Do dnia 24 sierpnia 1572 r. zwłoki króla pozostały w Knyszynie, a następnie przewieziono je do Tykocina. Dopiero po roku, 10 września 1573 r. kondukt pogrzebowy ruszył z Tykocina do Krakowa.

Mumifikacja zwłok króla sprawiła, że szczątki króla Zygmunta Augusta spoczęły aż w dwu sarkofagach. Pierwszy z nich, jak powszechnie wiadomo, znajduje się w katedrze na Wawelu w kaplicy Zygmuntowskiej. Krakowski nagrobek królewski jest dziełem Santi Gucciego, a ufundowała go Anna Jagiellonka, siostra zmarłego. Drugi sarkofag, zawierajacy serce i wnętrzności królewski, zbudowano w knyszyńskim kościele farnym i zachował się do roku 1824. Fundatorem tego ostatniego był Jan Zamoyski - starosta knyszyński. Po śmierci króla - przejawia on szerszą działalność budowlaną. Buduje w mieście kościół i szpital, a budynki zespołu dworu królewskiego dostosowuje do własnych potrzeb.
Studnia Giżanki (ruiny zamku).

Sarkofag knyszyński ustawiony został w kościele św. Jana Ewangelisty zbudowanym w 1520 r. Kościół usytuowany był w środku rynku miejskiego. Przetrwał ponad sto lat i na początku lat 30-ych XVII w. w miejscu starego, rozpoczęto budowę nowej, drewnianej świątyni. Ta z kolei przetrwała do 1824 r. W roku 1824 dnia 13 Oktobra komisarz ziemski białostocki wielmożny Ołdakowski drewniana dzwonnicę na rynku, na swoim własnym placu rozkazał policji i kwaterującym w tę porę w Knyszynie żołnierzom zwieść ze swego miejsca bez wiedzy duchownej zwierzchności i polecił takową dzwonnicę nie rozbieraną lecz za pomocą lin, przy użyciu mnóstwa ludzi, śrub ciesielskich windujących w górę ciężary wywrócono, drzewa znaczną część połamaną i całą właśnie zniszczoną zwieźć na cmentarz pod kościół. Wszystko ostatecznemu zepsuciu zostało. Sarkofag serca króla Zygmunta Augusta był umieszczony na rynku Knyszyna w latach 1572 - 1824. Do dnia dzisiejszego wszyscy zadają sobie pytanie, jakie były jego dalsze losy?

Królewski sarkofag z sercem króla mógł zostać przeniesiony do parku w dawnej rezydencji starosty knyszyńskiego, gdzie Krasińscy urządzili romantyczny ogród z narodowymi pamiątkami jak sugeruje prof. J. Maroszek. Ks. Cyganek w swej kronice twierdzi, że według tradycji ustnej sarkofag został umieszczony w 1824 r. w kryptach obecnego kościoła parafialnego. Według niego ma się na nim znajdować sentencja: Kto mnie zamknął, ten mnie i otworzy. Nie można też wykluczyć aspektu szabrowniczego. Bardzo prawdopodobne, że sarkofag został skradziony z myślą o rzekomych kosztownościach w jego wnętrzu, a następnie dla zatarcia śladu po prostu porzucony.

Ks. Walentynowicz twierdził, że znalazł marmurowe i granitowe ułomki jakiejś konstrukcji i umieścił je w parkanie krypniańskiego kościoła, dodając napis, że są to szczątki królewskiego sarkofagu. Na jakiej podstawie tak sadził i jak doszło do opisywanego znaleziska nie wiemy i nie będziemy wiedzieli, gdyż swoja tajemnicę ks. Walentynowicz zabrał do grobu.

Arkadiusz Studniarek

2006 © e-monki.pl & A. Studniarek