Jasionowscy Żydzi

Najstarszym świadectwem pobytu Żydów na ziemiach polskich jest zapis znajdujący się w kronice czeskiej Kosmasa, w której wspomniano, że w latach 1097/9 r. pod wpływem wrogich nastrojów wzbudzonych wśród chrześcijan przez krzyżowców, do Polski przybyła grupa wygnanych Żydów praskich.

W 1917 r. we Wrocławiu odnaleziono pierwszy żydowski nagrobek z 1203 r.. Znaleziona macewa jest świadectwem na bardzo wczesne osiedlanie się ludności żydowskiej na Śląsku. Jednak nie tylko Śląsk był ośrodkiem osiedlania się Żydów, istnieją informację, z których wiemy, że w roku 1237 istniała gmina żydowska w Płocku, w 1264 r. w Kaliszu, w 1304 r. w Krakowie, a w 1304 w Poznaniu. Pod koniec XVI wieku ludności żydowskiej było prawie 150 tysięcy. Tak szybki i liczny napływ Żydów spowodowany był akcją wysiedleńczą podjętą przez państwa Europy zachodniej: Niemcy, Francję i Hiszpanie. Przystanią azylową dla wygnańców stała się Turcja, Holandia i Polska. W połowie następnego stulecia liczba ludności żydowskiej w Polsce uległa potrojeniu, stając się największym skupiskiem Żydów na świecie.

Wiek XVI i początek XVII to najlepszy okres ludności żydowskiej na polskiej ziemi. Uzyskane przywileje pozwalały ludności żydowskiej na prowadzenie spokojnej egzystencji oraz rozwój kulturalny i gospodarczy społeczności. Dopiero czasy rozbiorów zachwiały krzepnąca się w nowym środowisku społecznością żydowską. Różnie też zaczęła się kształtować sytuacja Żydów w poszczególnych zaborach. Przy względnie dobrej sytuacji w zaborze pruskim i austriackim, sytuacja prawna i ekonomiczna Żydów w Królestwie Polskim i na obszarach bezpośrednio wcielonych do Rosji była zła. Szczególnie uciążliwe dla ludności żydowskiej były powołane w 1835 r. "strefy osiedlenia", zmuszające Żydów do zmiany miejsca zamieszkania, przesuwając masy ludności na zachód Imperium Rosyjskiego.

Województwo podlaskie zostało utworzone w latach 1516 - 1520, natomiast w roku 1569 weszło w skład Korony. O skupiskach ludności żydowskiej na tym terenie możemy już mówić w XVI wieku. Największe skupiska ludności wyznania mojżeszowego znajdowały się w Tykocinie, Choroszczy, Drohiczynie, Bielsku Podlaskim, Narwi, Boćkach, Kleszczelach, Zabłudowie, a także w mniejszych miejscowościach takich jak Orla czy Jasionówka. Główny napływ Żydów na ziemie Podlasia biegł ze wschodu. Najstarsze gminy żydowskie powstały w Tykocinie. W 1795 r. po upadku powstania kościuszkowskiego Podlasie na północ od Bugu dostało się w ręce pruskie. W następnym roku utworzono nową administrację zajętych terenów tzw. Prus Nowowschodnich, dzieląc je na dwa departamenty: płocki i białostocki. Departament białostocki z kolej podzielono na 10 powiatów: mariampolski, kalwaryjski, wigierski, goniądzki, łomżyński, dąbrowski, suraski, białostocki, bielski, drohiczynski. Departament białostocki w tym kształcie przetrwał do traktatu w Tylży w 1807 r., gdzie jego część otrzymała Rosja. Rosjanie utworzyli nową jednostkę administracyjną na prawach guberni nazwaną Obwodem Białostockim. W takiej formie Obwód Białostocki przetrwał ponad 100 lat. W zasadzie Obwód Białostocki pokrywał się terytorialnie z byłym województwem białostockim funkcjonującym do czasu powstania nowego podziału terytorialnego Polski w 1999 r. Opisywana sytuacja przetrwała do I wojny światowej. Po zakończeniu działań wojennych i uzyskaniu przez Polskę niepodległości powstało nowe rozległe województwo białostockie składające się z 13 powiatów. W skład województwa weszły cztery historyczne obszary: Ziemia Łomżyńska, Suwalszczyzna, Grodzieńszczyzna, Białostocczyzna.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w okresie międzywojennym byt ludności żydowskiej znacznie się poprawił. Jasnym tego przykładem, gdzie ludność żydowska korzystała z wielu przywilejów była Białostocczyzna. Każda gmina żydowska posiadała swoje szkoły, organizowały się partie polityczne i młodzieżowe (harcerstwo Hehalutzu, Dror, Szmorów i inne). Białostocczyzna stała się największym skupiskiem ludności żydowskiej. Dla przykładu odsetek ludności żydowskiej w Królestwie Polskim wynosił 13.5%, a w Guberni Grodzieńskiej 17.4 %. Szczególnie w mniejszych miasteczkach Białostocczyzny odsetek ludności żydowskiej był bardzo wysoki często przekraczając połowę ich mieszkańców. Tak było np. w Goniądzu, Jasionówce czy Knyszynie.

Pierwsze rodziny żydowskie pojawiły się w Jasionówce już w XVI w. Późniejszy, większy napływ Żydów miał miejsce w drugiej połowie XVII w. Spowodowany on był osiedleniem się licznej kolonii Tatarów, którzy rozwinęli garbarstwo i kuśnierstwo. Żydowscy kupcy zajmujący się początkowo jedynie zbytem wyrobów skórzanych, w późniejszym okresie przejęli całkowicie ten sektor produkcji.

W 1676 r. z miasteczka podatek płaciło 45 osób, w tym 21 Żydów. W 1765 r. w Jasionówce i jej okolicy mieszkało 242 Żydów, którzy tworzyli przykahałek podporządkowany okręgowemu kahałowi w Tykocinie.

W 2 połowie XVIII w. Żydzi stanowili przewagę wśród rzemieślników. 1 lipca 1797 r. Żydzi: Mortchaj, Szapsioicz, Fajwel, Feszkowicz i Dawid Jachowicz za zezwoleniem właściciela miasteczka Józefa Kuczyńskiego, wydzierżawili w mieście na przeciąg jednego roku prawa handlu, produkcji i wyszynku trunków na sumę 3250 złotych, płatne w dwóch ratach.

W roku 1799 na 683 mieszkańców Jasionówki, 346 było wyznawcami religii mojżeszowej. W 1847 r. jasionowski Okręg Bożniczy liczył 951 swoich wyznawców. W spisie mieszkańców z 1878 r. na 1425 obywateli miasta, 1064 stanowili Żydzi. Natomiast według spisu z 1897 r. na 1565 mieszkańców żyło tu 1154 Żydów. Po pierwszej wojnie światowej spis ludności z 1921 r. wykazał, iż w Jasionówce na 1759 mieszkańców aż 1306 to Żydzi. Z kolei spis z 1931 r. wykazuje, że z ogólnej liczby 1879 mieszkańców, 1279 to ludność żydowska. W 1939 r. po 17 września w Jasionówce żyło około 1980 Żydów.

Ludność żydowska zamieszkiwała w centrum miasta, głównie w południowej części rynku oraz przy ulicach: Knyszyńskiej, Białostockiej i Szkolnej (inaczej 3-ego Maja). Domy żydowskie stały również przy ulicy Nowej i 11 Listopada. Centrum religijne, na które składały się dwie bóżnice, stary cmentarz żydowski oraz mykwa, znajdowało się pomiędzy rzeczką a głównym Rynkiem. Stary cmentarz żydowski położony w centrum miasta istniał już w XVII w., to jednak oficjalna zgoda na założenie cmentarza została wydana prawnie w 1750 r. W 1800 r. założony został nowy cmentarz przy drodze na Korycin i Słomiankę. Obecnie stary cmentarz gromadzi 3-4 macewy, natomiast nowy około 400. Ostatnim jasionowskim rabinem był Tanchum Gierszon Bilicki.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w okresie międzywojennym byt ludności żydowskiej znacznie się poprawił. Jasnym tego przykładem, gdzie ludność żydowska korzystała z wielu przywilejów była Białostocczyzna. Każda gmina żydowska posiadała swoje szkoły, organizowały się partie polityczne i młodzieżowe (harcerstwo Hehalutzu, Dror, Szmorów i inne). Białostocczyzna stała się największym skupiskiem ludności żydowskiej. Dla przykładu odsetek ludności żydowskiej w Królestwie Polskim wynosił 13.5%, a w Guberni Grodzieńskiej 17.4 %. Szczególnie w mniejszych miasteczkach Białostocczyzny odsetek ludności żydowskiej był bardzo wysoki często przekraczając połowę ich mieszkańców. Tak było np. w Goniądzu, Jasionówce czy Knyszynie.

W okresie międzywojennym w Jasionówce dominował nadal sektor garbarski opanowany całkowicie przez Żydów. Funkcjonowały garbarnie A. Goniądzkiego, A. Garbara, Lewara, O. Mińskiego, Rozenblauna, J. Szczęsnowicza, Ch. Szustera, M. Niżańskiego, , Wojtechowskiegi i Szyta. Farbiarnię prowadził Sidrański, a wykańczalnią skór kierował M. Kuszner i Wajnsberg. Fabryczkę kleju posiadał S. Lewin.

Po wybuchu II wojny światowej rola Żydów podczas okupacji sowieckiej była dość specyficzna. W licznych zachowanych wspomnieniach i relacjach, a także w zbiorowej pamięci tamtego pokolenia powtarzają się często zarzuty, że w lokalnej, sowieckiej (okupacyjnej przecież!) administracji, milicji, NKWD oraz także w prasie gadzinowej i szeroko pojętej kulturze jakże prymitywnej i wyszydzającej patriotyczne i religijne uczucia Polaków pojawili się Żydzi, zarówno miejscowi (czyli obywatele II RP), jak i napływowi ze Związku Sowieckiego. Nic dziwnego, polskich kolaborantów było zbyt mało, aby obsadzić wszystkie okupacyjne struktury sowieckie, rdzenni obywatele sowieccy nie znali naszego języka, Żydzi zatem znakomicie wypełniali tę lukę. Ich liczba na terenach zagarniętych przez Sowietów znacznie się zwiększyła, na skutek napływu kilkuset tysięcy tzw. bieżeńców spod okupacji niemieckiej. Ponadto, co bardzo ważne, Żydzi w swej masie (mimo licznych, szlachetnych wyjątków) nie traktowali agresji sowieckiej 17 września na Polskę tak, jak Polacy. Dla wielu z nich, co podkreślają zresztą liczni historycy żydowscy, miało to być jakoby wyzwolenie spod narodowego ucisku. Nie można tej ogólnej sytuacji odnieść do Jasionówki, gdyż tutaj ludność żydowska stanowiła większość.

W pierwszych dniach po ucieczce Sowietów dochodziło do lokalnych samosądów na ujętych funkcjonariuszach NKWD, milicji, administracji, działaczach partyjnych. Wśród nich byli liczni Żydzi. Ponadto często wymierzano sprawiedliwość na ślepo nie zawsze wobec bezpośrednich sprawców denuncjacji, wywózek i wcześniej zadanych szykan.. Taka zemsta, choć oczywiście bardzo naganna i powodująca kolejne nieszczęścia, była z psychologicznego punktu widzenia zrozumiała. Każda wojna i okupacja obniża poziom społecznej moralności i wrażliwości.

Ponadto, zwracanie się w tych sprawach o wymierzenie sprawiedliwości do nowego, tym razem nazistowskiego okupanta także nie wchodziło w grę, albowiem byłaby to także forma kolaboracji z wrogiem. Jakie były rozmiary tego zjawiska, wywołanego uczuciami rozpaczy i obniżonej moralności? W warunkach powojennych nie było żadnych możliwości obiektywnego badania tych spraw. Nie tylko, że nie zbierano do tego tematu dokumentów i relacji, ale też pomijano je nawet w rozmowach prywatnych i rodzinnych, z przyczyn oczywistych. Niemcy spacyfikowali Jasionówkę 27 czerwca 1941 r. Przechodząc przez wieś w kierunku Korycina ostrzeliwali wszystko, co się ruszało, spaleniu uległa większość zabudowań (prawdopodobnie ok. 130 budynków), w dużej mierze żydowskich. To tragiczne wojenne zdarzenie, nazwano powszechnie pogromem.

Jak wyglądały ostatnie chwile przed wywózką ludności żydowskiej z Jasionówki można się dowiedzieć tylko z przekazów ustnych. Po zajęciu Jasionówki przez Niemców amtskomisarz Ebhar Wejblich obiecał miejscowym Żydom, że dopóki on będzie nikomu nic się nie stanie. Żydzi w podzięce odlali mu ze złota złoty talerz, miskę i sztućce. Miał to być akt wielkiej podzięki. Ale niestety 25 stycznia 1942 r. wczesnym rankiem, przy 25 stopniowym mrozie kilka ciężarowych samochodów wypełnionych niemieckimi żołnierzami otoczyło Jasionówkę. Następnie łomocząc od domu do domu wyganiano ludność żydowską na miejscowy rynek. Kto nie zdążył złapać ciepłego ubrania z góry był skazany na niechybną śmierć. Nie wszyscy potulnie udawali się na rynek, szczególnie młodzież próbowała ucieczki z niemieckiego kordonu. Niemcy licząc się z tym zostawili odwody za miasteczkiem. Żołnierze niemieccy ubrani w białe kombinezony niewidoczni dla uciekających strzelali do nich bez ostrzeżenia, jak do kaczek na polowaniu. Padło wtedy ok. 30 osób. Całe szczęście, że mniej więcej 10 osobom udało się zbiec. Osoby zgonione na rynek stały tam prawie cały dzień, aż Niemcy ściągną transport z okolicznych wiosek. Transport ten mieli zapewnić okoliczni chłopi. Każdy jechał tym, czym miał saniami bądź furmanką. Zdając sobie sprawę z zaistniałej sytuacji i przeraźliwego chłodu chłopi wyładowali swoje sanie czy tez fury sianem, pobrali też dodatkowe kożuchy. Stare, schorowane żydówki nie wytrzymały tego sądnego dnia, siadając na zmarzniętym śniegu już z niego nie wstawały. Umierając przymarzały do podłoża. Niektóre ciała przy załadunku Niemcy odbijali kolbami od zmarzniętej ziemi. Niemcy po przybyciu transportu załadowali wszystkich z trupami włącznie i zaczęła się ostatnia podróż jasionowskich Żydów. Podczas gdy pierwsze sanie były już w Milewskich ostatnie dopiero ruszały z rynku. Długość konwoju sięgała 3.5 kilometra. Ostatnia szansa ucieczki była na przedmieściach Knyszyna. Tam kilkudziesięciu silniejszych ochotników próbowało zbiec. Na szczęście kilkunastu się to udało. Po zajechaniu na stację kolejową do Knyszyna załadowano wszystkich do wagonów towarowych. Sanie i fury, które miały wracać przepuszczane były przez wąską furtkę, po to żeby żandarmi mogli pokłuć siano bagnetami i sprawdzić czy ktoś nie chce w ten sposób wrócić. Następnie pociąg ruszył i nikt z tragicznych wędrowców nie powrócił. Ostatnim przystankiem Żydów z Jasionówki była Treblinka. Kilkunastu Żydów, którzy zbiegli przedostali się do lasów w okolicach Nowin Kasjerskich i tam w prowizorycznych budynkach próbowali przeżyć. Z tego okresu pochodzi miejscowa opowieść o starym człowieku z Nowin, który udał się latem do lasu na grzyby i nigdy z niego nie wrócił. Jedna z miejscowych hipotez mówiła, że pewnie niechcący natknął się na żydowskie szałasy, a Ci bojąc się zdrady miejsca pobytu po prostu go zabili. Ale jest to tylko jedna z zakładanych wersji.

Prawdę powiedziawszy do czasów współczesnych nie zostało do końca zbadane, jaka była faktyczna liczba zamordowanych Żydów w Jasionówce: W pierwszej relacji można przeczytać: W miasteczku żołnierze Wermachtu dokonali dwukrotnie pokazowej egzekucji na ludności żydowskiej. Podczas pierwszej, w dniu 2 sierpnia 1942 r. zabito jedenastu Żydów, a ciała pomordowanych zakopano przy drodze do Knyszyna. Druga dokonana 25 stycznia 194 r. pozbawiła życia kolejnych trzydziestu wyznawców judaizmu. Ich ciała pochowano na cmentarzu żydowskim. W Radziłowie, Wąsoszu, w Goniądzu i Jasionówce zagładę Żydów zarządzili Niemcy, ale "upoważnili" Polaków do jej wykonania i oddalili się. W Korycinie polscy "policjanci pomocniczy" podpalili stodołę i - żeby sprowokować pacyfikację - donieśli Niemcom, że zrobili to Żydzi. W Grajewie pogrom urządzili spontanicznie Polacy, uśmierzył go przygodny oddział Wehrmachtu i rozstrzelał nawet trzech winowajców. Ale inni Niemcy kilka dni później wzniecili pogrom i też znaleźli chętnych wykonawców spośród mieszkańców Grajewa i okolic. W Stawiskach ochotnikami okazali się Polacy właśnie uwolnieni z sowieckiego więzienia.

Jeden z antypolskich historyków żydowskich Reuben Ainsztein w książce: Jewish Resistance in Nazi-Occupied Eastern Europe (Żydowski ruch oporu w Europie Wschodniej, okupowanej przez nazistów), wylicza w niej pogromy, dokonane przez Polaków (lub przy ich wydatnej pomocy) latem 1941 r. na Żydach: w Jasionówce (74 ofiary), w Rajgrodzie (100 ofiar), w Kolnie (30 ofiar), w Goniądzu (217 ofiar), w Szczuczynie (300 ofiar), w Wąsoszu (1000 ofiar), w Radziłowie (mnóstwo ofiar) i w Jedwabnem (1500 ofiar). Taką samą liczbę podaje Andrzej Krzemiński w artykule Pogrom Wielkanocny: W czasie pierwszych dni inwazji niemieckiej na ZSRR doszło do przeszło 50 pogromów, w których padły ofiary śmiertelne. Pogromów głównie dokonywali Ukraińcy, ale wiele zbrodni obciąża Polaków - fala pogromów przeszła przez ziemie białostockie i łomżyńskie. Dane na temat ofiar śmiertelnych mogą być zawyżone, profesjonalne badania nad tymi wypadkami dopiero się rozpoczęły, niemniej wymienić należy pogromy w Jedwabnem (ok. 1600 zabitych), w Jasionówce (74 zabitych), w Szczuczynie (300 zabitych), w Wąsoszu Grajewskim (1000 zabitych), w Radziłowie (1500 zabitych), w Rajgrodzie (100 zabitych), w Kolnie (30 zabitych), w Goniądzu (217 zabitych). Potwierdza liczbę zamordowanych Żydów w Jasionówce pracownik Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu dr Adam Cyra: W Jasionówce, w czasie zajmowania miasta, żołnierze niemieccy razem z miejscową chuliganerią zorganizowali pogrom, którego ofiarą padły 74 ofiary. To samo wydarzyło się w Rajgrodzie, gdzie liczba ofiar wyniosła ok. 100 osób. W Kolnie elementy kryminalne ze wsi Czerwone i Ząbiele wykorzystały wkroczenie wojsk niemieckich dla urządzenia pogromu, którego ofiarą padło 30 osób. Gwałcono kobiety i rabowano mienie. W Goniądzu z rąk niemieckich i ich miejscowych wspólników zginęło 217 Żydów.

Jakie były motywy, którymi kierowali się karzący Żydów: Grabież była, jak się zdaje, głównym - obok "zemsty za okupację sowiecką" - motywem agresji wobec Żydów. W wielu relacjach, m.in. z Jedwabnego, Jasionówki, Kolna czy Suchowoli pojawiają się informacje o chłopach, którzy zjeżdżali się z okolicznych wsi, aby rabować dobytek ofiar. Udział mieszkańców wsi był zresztą charakterystyczny dla antyżydowskich zamieszek na tym terenie już przed wojną: podczas pogromu w Radziłowie w marcu 1933 czterech napastników, którzy zginęli od kul Policji Państwowej, pochodziło spoza miasteczka. Są też inne relacje na temat przyczyn odwetu: Działała też, niestety aktywnie tzw. "policja pomocnicza" na usługach Niemców. W Korycinie "policjanci" podpalili stodołę i donieśli Niemcom, że zrobili to Żydzi. Chcieli sprowokować pacyfikację. W Goniądzu i Jasionówce Niemcy wydali nakaz eksterminacji Żydów, ale potem wyjechali, a miejscowi wypełnili swoje zadanie. W Czyżewie, Narewce i Tykocinie "policja" wyszukiwała Żydów, wyprowadzała ich z domów i kryjówek, pilnowała, konwojowała, dręczyła, zdarzało się też, że zabijała. W Trzciannem przez kilka dni Polacy pilnowali Żydów stłoczonych w wykopie.

Różne są też opinie i relacje z czasu exodusu Żydów. W Radziłowie, Wąsoszu, w Goniądzu i Jasionówce zagładę Żydów zarządzili Niemcy, ale "upoważnili" Polaków do jej wykonania i oddalili się. W Korycinie polscy "policjanci pomocniczy" podpalili stodołę i - żeby sprowokować pacyfikację - donieśli Niemcom, że zrobili to Żydzi. W Grajewie pogrom urządzili spontanicznie Polacy, uśmierzył go przygodny oddział Wehrmachtu i rozstrzelał nawet trzech winowajców. Ale inni Niemcy kilka dni później wzniecili pogrom i też znaleźli chętnych wykonawców spośród mieszkańców Grajewa i okolic. W Stawiskach ochotnikami okazali się Polacy właśnie uwolnieni z sowieckiego więzienia.

Zupełnie inaczej zajście przedstawiał mieszkaniec Jasionówki - Stanisław Bartnik: Młodzi żydowscy komuniści za okupacji sowieckiej ścieli w nocy misyjny krzyż, który usytuowany był na środku rynku. Następnego dnia parafianie zanieśli ucięty krzyż pod kościół i tam go wkopali. Na swoje miejsce wrócił po wkroczeniu do wsi wojsk niemieckich. Nie obyło się też odwetu. Mieszkańcy wsi Brzozowa i Dąbrówka uzbrojeni w pozostały po sowietach oręż rozpoczęli "lokalny pogrom". Nie było ofiar wśród ludności żydowskiej, ale spłonęła większość ich zabudowań i domów. Niemcy z początku przyglądali się zajściu, następnie zaczęli strzelać do Żydów.

Inne zdanie na ten temat wyraził dr Adam Cyra z Oświęcimia: Pierwsze masowe zbrodnie na ludności żydowskiej w Okręgu Białostockim były w większości wypadków najprawdopodobniej dziełem tzw. 'grup operacyjnych'. (...) Niekiedy grając na najniższych instynktach, oddziały te organizowały wybuchy 'gniewu ludu', dostarczając przy tym broni, dając wskazówki, nie biorąc jednak same udziału w rzezi. Z reguły fotografowali rozgrywające się sceny, by mieć dowody, że Żydzi są znienawidzeni nie tylko przez Niemców. (...) W Jasionówce, w czasie zajmowania miasta, żołnierze niemieccy razem z miejscową chuliganerią zorganizowali pogrom, którego ofiarą padły 74 ofiary.

Jednak Żydzi nie byli osamotnieni w swej walce o przeżycie. Na szczególne słowa pochwały zasłużył sobie jasionowski proboszcz Cyprian Łozowski: Źródła wspominają zarówno o odważnych wystąpieniach księży w obronie Żydów, jak i o obojętności. W lipcu 1941 r. w Knyszynie ksiądz nie tylko udaremnił pogrom, lecz w każdą niedzielę apelował do parafian o pomoc dla Żydów. Proboszcz Jasionówki ks. Cyprian Łozowski, kiedy po wycofaniu się wojsk sowieckich niektórzy mieszkańcy próbowali grabić własność żydowską, "nie pozwalał im tak czynić". Kiedy za poduszczeniem Niemców okoliczna ludność przystąpiła do plądrowania żydowskich mieszkań, "bił ich [Polaków] kijami, a widząc, że napominania nie pomagają, zagroził im piekłem, jeśli nadal będą czynić taką niesprawiedliwość". W osadzie Rutki ksiądz i dyrektor szkoły, nie bacząc na własne bezpieczeństwo, próbowali powstrzymać mordowanie Żydów rozpoczęte przez uzbrojoną grupę Polaków. W Grajewie ks. Aleksander Pęza "w czasie codziennych mszy wzywał parafian do opamiętania, by nie współpracowali z Niemcami i nie uczestniczyli w antysemickich prowokacjach". W Goniądzu i Szczuczynie ksiądz odmówił Żydom jakiejkolwiek pomocy. Podobnie było w Radziłowie.

Należy zapytać czy ktoś poniósł karę za dokonane zbrodnie. Odpowiedź brzmi tak. Prawdopodobnie nie jest to proporcjonalna kara w stosunku do masowej tragedii, ale należy podkreślić, że nie minęła bez echa: W największym i najlepiej zbadanym procesie z maja 1949 w sprawie Jedwabnego oskarżono 22 mężczyzn, z których 10 zostało prawomocnie skazanych. Sprawcy zbrodni w innych miejscowościach byli najczęściej sądzeni osobno; np. w sprawie zbrodni w Radziłowie odbyło się osiem procesów. Z kolei o uczestnictwo w pogromie w Żydów w Suchowoli oskarżono 15 osób, a za udział w mordzie na Żydach w Goniądzu sądzono dziewięciu mężczyzn. Jednak w większości przypadków do odpowiedzialności pociągano pojedynczych sprawców. Z dotychczas odnalezionych dokumentów wynika, że za udział w zbrodniach na Żydach w Łomżyńskiem i na Białostocczyźnie latem 1941 prawomocnie skazano 27 Polaków. Sądy wymierzały im kary od 2,5 roku do dożywotniego więzienia, często stosując nadzwyczajne złagodzenie kary. W czterech wypadkach orzeczono karę śmierci; jeden taki wyrok - w stosunku do Władysława Grodzkiego, komendanta tzw. straży obywatelskiej i organizatora pogromu w Jasionówce - wykonano.

W chwili obecnej, w roku 2008, w Jasionówce nie zamieszkuje ani jedna rodzina żydowska, a jedynym dowodem obecności Żydów w Jasionówce pozostał położony na wzgórzu, przy drodze do Korycina, w dużej mierze zniszczony, cmentarz Żydowski.

Arkadiusz Studniarek

2006 © e-Monki.pl & A. Studniarek