Z dziejów Jasionówki - II wojna światowa 1939-1944 r.

Wydarzenia września 1939 r. poprzedziła mobilizacja. Ciekawymi spostrzeżeniami z sierpnia 1939 r. dzieli się mieszkaniec Jasionówki Romuald Szewczyk: W Jasionówce, skąd mieliśmy we wrześniu się przeprowadzić do Białegostoku, była garbarnia zatrudniająca 70-100 osób (miasteczko miało 2100 mieszkańców), w związku z czym przysłano tam, jako nadzór obiektu przemysłowego, oficera Wojska Polskiego w randze chyba majora, który wybrał nasze mieszkanie jako swoją kwaterę. Mieszkanie stało się popularne, ze względu na zainstalowany aparat radiowy (głośnikowy), który stał na oknie i nadawał komunikaty o sytuacji na froncie. Panu majorowi spodobała się moja inicjatywa, że pojadę (na rowerze) do Białegostoku, spotkam ojca, który jako policjant został na czas wojny zmilitaryzowany, i jako ochotnik zgłoszę się do wojska.

Już na początku września 1939 r. niemieckie samoloty zrzuciły na jasionowski rynek pierwsze bomby. Nie zdążyli jeszcze mieszkańcy wsi ochłonąć po niemieckich nalotach, a tu od ulicy Korycińskiej i Grodzieńskiej wjechały sowieckie czołgi i samochody z uzbrojonymi "sołdatami". Podobnie jak w setkach innych miasteczek i wsi sowieckiego okupanta z entuzjazmem witali młodzi żydowscy komuniści. Przygotowano na tę okoliczność okazałą bramę powitalną przy cmentarzu parafialnym. Polaków, którzy nie zamierzali brać udziału w tej dość wątpliwej ceremonii straszono srogimi karami. Wykrzykiwano - wasz czas się skończył, teraz rządzimy my.

W pierwszym okresie okupacji władze sowieckie kładły duży nacisk na prawne organizowanie nowych struktur administracyjnych. Zadaniem powołanych struktur miało być przede wszystkim administrowanie podległym obszarem. Władze sowieckie świadomie zrezygnowały z tworzenia oficjalnych administracyjnych struktur okupacyjnych, zastępując je "niezależnymi" lokalnymi instytucjami samorządowymi. Głównymi instytucjami były zarządy tymczasowe obwodów i zarządy tymczasowe miast i powiatów, którym podlegały zarządy chłopskie w gminach i wsiach. Osoby delegowane na eksponowane stanowiska w zarządach oprócz właściwego pochodzenia (chłopskie lub robotnicze) musiały bezwarunkowo popierać politykę władz sowieckich. Lojalność względem władz sowieckich była najważniejszym czynnikiem mającym wpływ na wybór do władz. Najlepszą przepustką do stanowisk w administracji były popełnione w II Rzeczypospolitej przewinienia polityczne lub wyroki skazujące niekoniecznie z powodów politycznych. Podobne kryteria stosowano w stosunku do kandydatów na funkcjonariuszy milicji. Głównym zadaniem powstających lokalnych oddziałów milicji było zabezpieczenie porządku oraz ścisła współpraca z Armią Czerwoną i wszechobecnym NKWD.

Następną metodą wyrównywania dziejowej niesprawiedliwości było obdarowywanie biednej wiejskiej ludności ziemią folwarczną. Na obszarze obecnej gminy Jasionówka ziemię z majątków ziemskich rozdzielono między małorolnych i ubogich chłopów. Władze sowieckie od samego początku swoich rządów, prowadziły na szeroką skalę akcję kontroli mieszkańców. Obowiązkowej rejestracji poddane zostały osoby cywilne i wojskowe. Władze sowieckie interesowały następujące dane: imię, nazwisko, stałe zameldowanie, data urodzenia, ilość gruntów, działalność społeczna, działalność polityczna i w stosunku do mężczyzn informacja czy brał udział w wojnie w 1920 i 1939 r. Kolejne sowieckie zarządzenie to obowiązkowe zdanie posiadanego sprzętu wojskowego oraz wprowadzenie miedzy 2000, a 6 rano godziny policyjnej. Zniesiono wszystkie obowiązujące w II Rzeczypospolitej święta państwowe i kościelne. Zarządzono przejście na moskiewską strefę czasową przesuwając czas o dwie godziny (do przodu), zrównano wartość złotówki i rubla, przyczyniając się w ten sposób do wykupienia wszelkich towarów z polskich sklepów. Wprowadzono zakaz gromadzenia zapasów spożywczych, traktując to jako spekulanctwo. Wprowadzono ceny państwowe na artykuły pierwszej potrzeby (sól, nafta, tytoń, zapałki). Podobnie jak z innych miejscowości z Jasionówki wywieziono tych, co "zagrażali" nowym porządkom. Bez śladu zniknął m.in. bardzo lubiany i szanowany kierownik szkoły Marian Czajkowski, porucznik Wojska Polskiego w rezerwie, czy też wójt Jasionówki Franciszek Abramowicz.

Niemcy spacyfikowali Jasionówkę 27 czerwca 1941 r. Przechodząc przez wieś w kierunku Korycina ostrzeliwali wszystko, co się ruszało, spaleniu uległa większość zabudowań (prawdopodobnie ok. 130 budynków), w dużej mierze żydowskich. To tragiczne wojenne zdarzenie, nazwano powszechnie pogromem.

W Radziłowie, Wąsoszu, w Goniądzu i Jasionówce zagładę Żydów zarządzili Niemcy, ale "upoważnili" Polaków do jej wykonania i oddalili się. W Korycinie polscy "policjanci pomocniczy" podpalili stodołę i - żeby sprowokować pacyfikację - donieśli Niemcom, że zrobili to Żydzi. W Grajewie pogrom urządzili spontanicznie Polacy, uśmierzył go przygodny oddział Wehrmachtu i rozstrzelał nawet trzech winowajców. Ale inni Niemcy kilka dni później wzniecili pogrom i też znaleźli chętnych wykonawców spośród mieszkańców Grajewa i okolic. W Stawiskach ochotnikami okazali się Polacy właśnie uwolnieni z sowieckiego więzienia.

Zupełnie inaczej zajście przedstawiał mieszkaniec Jasionówki - Stanisław Bartnik: "Młodzi żydowscy komuniści za okupacji sowieckiej ścieli w nocy misyjny krzyż, który usytuowany był na środku rynku. Następnego dnia parafianie zanieśli ucięty krzyż pod kościół i tam go wkopali. Na swoje miejsce wrócił po wkroczeniu do wsi wojsk niemieckich. Nie obyło się też odwetu. Mieszkańcy wsi Brzozowa i Dąbrówka uzbrojeni w pozostały po sowietach oręż rozpoczęli "lokalny pogrom". Nie było ofiar wśród ludności żydowskiej, ale spłonęła większość ich zabudowań i domów. Niemcy z początku przyglądali się zajściu, następnie zaczęli strzelać do Żydów.

Inne zdanie na ten temat wyraził dr Adam Cyra z Oświęcimia: Pierwsze masowe zbrodnie na ludności żydowskiej w Okręgu Białostockim były w większości wypadków najprawdopodobniej dziełem tzw. 'grup operacyjnych'. (...) Niekiedy grając na najniższych instynktach, oddziały te organizowały wybuchy 'gniewu ludu', dostarczając przy tym broni, dając wskazówki, nie biorąc jednak same udziału w rzezi. Z reguły fotografowali rozgrywające się sceny, by mieć dowody, że Żydzi są znienawidzeni nie tylko przez Niemców. (...) W Jasionówce, w czasie zajmowania miasta, żołnierze niemieccy razem z miejscową chuliganerią zorganizowali pogrom, którego ofiarą padły 74 ofiary.

Natomiast po raz pierwszy sprawa została nagłośniona w świecie przez wyjątkowo antypolskiego historyka żydowskiego Reubena Ainszteina w książce: Jewish Resistance in Nazi-Occupied Eastern Europe (Żydowski ruch oporu w Europie Wschodniej, okupowanej przez nazistów), Londyn 1974. Ainsztein wylicza w niej "pogromy", dokonane przez Polaków (lub przy ich wydatnej pomocy) latem 1941 r. na Żydach: w Jasionówce (74 ofiary), w Rajgrodzie (100 ofiar), w Kolnie (30 ofiar), w Goniądzu (217 ofiar), w Szczuczynie (300 ofiar), w Wąsoszu (1000 ofiar), w Radziłowie ("mnóstwo ofiar") i w Jedwabnem (1500 ofiar).

Druga okupacja niemiecka trwała ponad trzy lata (od czerwca 1941 do lipca 1944). Białostocczyzna weszła w skład samodzielnego okręgu białostockiego nazwanego Bezirk Bialystok. Powołane zostały cywilne władze okupacyjne. 1 sierpnia 1941 r. władze administracyjną w okręgu przejął E. Koch - nadprezydent Prus Wschodnich. Koch sprawował również szereg innych stanowisk i funkcji, nie mógł więc przebywać stale w Białymstoku. W związku z tym mianował swoim stałym zastępcą landrata z Tylży dr Brixa. Okręg białostocki został podzielony na 8 jednostek szczebla powiatowego, 7 komisariatów obwodowych i 1 komisariat miejski. Komisariaty obwodowe dzieliły się na 114 jednostek niższego szczebla tzw. gmin zbiorczych. Gminy zbiorcze dzieliły się na gminy i sołectwa. Władze okupacyjne prowadziły politykę mającą na celu grabienie i eksploatację gospodarki oraz zasobów surowcowych dla potrzeb wojny i gospodarki Rzeszy, maksymalne wykorzystanie siły roboczej, stopniową eksterminację ludności zwłaszcza tzw. "elementów niepożądanych".

Powołane Urzędy Ziemskie realizowały politykę bezwzględnej eksploatacji, grabieży i wyzysku. Już w pierwszych miesiącach okupacji wydane zostały rygorystyczne zarządzenia w sprawie kontyngentów, zakazu wolnej sprzedaży masła, podatków, uboju świń, przemiału zboża i inne. Wejście Niemców do Jasionówki to wprowadzenie podobnie jak wszędzie żelaznego rygoru. Władzę w miasteczku sprawował "amskomisarz" oraz komisarz nazywany rolnym, dotychczasową milicję zastąpiono żandarmerią niemiecką. Komendantem posterunku żandarmerii był Heidi. Gorliwie spełniali swoje funkcje żandarmi: Aschendorf, Otto Klaus, Emil Zerbs, Rosland. Było też kilku żandarmów Polaków, wśród których szczególnie aktywny był Władysław Grodzki. Nie był on mieszkańcem Jasionówki, a przyjechał przed wojną do pracy, wyrabiając się u Żydów. Żył z rodziną bardzo ubogo, by w odwecie za swoje ciężkie życie, czasie wojny wysługiwać się kolejno, okupantowi sowieckiemu i niemieckiemu.

2 sierpnia 1942 r. gestapowcy rozstrzelali 11 mieszkańców Jasionówki pochodzenia żydowskiego. Zwłoki ofiar zakopano w poli, przy drodze do Knyszyna. 25 stycznia 1943 r. żołnierze Wehrmachtu, żandarmi i niemieccy policjanci pod kierownictwem gestapo rozstrzelali ok. 30 Żydów z Jasionówki. Zwłoki rozstrzelanych pochowano na cmentarzu żydowskim w Jasionówce. Akcja ta była szczególnie bestialska. Jadwiga Ciurzycka z Knyszyna wspominała, że w czasie wojny była pielęgniarką w Jasionówce. Dzieci żydowskie chowano w piwnicy m.in. pod stertami ziemniaków, by uniknęły ludobóstwa. Niemowle żydowskie Niemiec zabił uderzając główką o bort ciężarówki, a ciało wrzucił na ciężarówkę, którą wywożono Żydów, stwierdzając, że na tak małe dziecko szkoda naboju.

Dla miejscowej ludności zorganizowano przymusowe roboty przy melioracji okolicznych łąk oraz przy wyrębie drzewa. Z innych represji, jakie wprowadzili Niemcy był obowiązek przestrzegania godziny policyjnej, zasłaniania okien, przekazywani kontyngentu dla wojska niemieckiego i to nie tylko żywności, ale także innych artykułów jak chociażby skarpet. W okresie okupacji niemieckiej mogły funkcjonować polskie sklepy, szerzyła się także mimo oficjalnego zakazu produkcja nielegalnego alkoholu, na którą Niemcy przymykali oko. Było to celowe działanie obliczone na rozpicie polskiego narodu. Nie wolno też było prowadzić uboju zwierząt gospodarskich na własne potrzeby. Tych, którzy nie przestrzegali wprowadzonych zakazów aresztowano i osadzano w obozie pracy w Knyszynie. Za cięższe przestępstwa zsyłano do obozów zagłady.

Zaczęły się wywózki do Niemiec na roboty. W fabrykach praca była niebezpieczna ze względu na naloty i bombardowanie przez aliantów. U gospodarzy różnie było - zależnie od charakteru bauera. Kto sprzeciwił się Niemcowi zsyłano do lagru, gdzie ginął z wycieńczenia lub w piecu krematoryjnym. Młodych ludzi z Jasionówki i okolic Niemcy wzywali na komisję z Białegostoku w Obrubnikach Zadaniem komisji było kwalifikowanie osób do wyjazdu na roboty przymusowe w głąb Niemiec. Stawienie się na komisję było obowiązkowe.

Bardzo trudna była sytuacja ludności cywilnej w końcowej fazie wojny. Działało wiele nieformalnych grup zbrojnych. Partyzanci utrudniali jak mogli życie okupantowi. Eliminowali niemieckich szpiegów. Niemcy z kolei brali zakładników i masowo rozstrzeliwali. Ludność wiejska cierpiała zarówno od polskich oddziałów jak i Niemców. Partyzanci najczęściej przychodzili nocą, żądając żywności i innej pomocy. Niemcy w odwecie za nocne wizyty mścili się na ludności cywilnej. Ludzie bardzo niechętnie rozmawiają o tym okresie. Trudno było się połapać, kto jest z Armii Krajowej, kto z narodowych Sił Zbrojnych, kto z Armii Ludowej, a kto z pospolitej bandy. W konsekwencji najbardziej cierpiała ludność wiejska, skazana na łaskę swego i obcego wojska.

Mimo groźby poważnych konsekwencji w czasie okupacji niemieckiej konspiracyjne nauczanie w Jasionówce prowadzili: Romualda Ferenc, Karzimierz Ferenc, Mirosława Hegenbasch i Maria Wilkówna, w Kalinówce Królewskiej: Stanisława Jabłońska i Franciszek Szwachow, w Krasnym Folwarcznym Anna Szczepańska, a w Słmiance - Literowicz.

Pierwsze rosyjskie oddziały pojawiły się na obrzeżach Jasionówka w połowie lipca 1944 r. Był to sowiecki zwiad. Niemcy ukryli się we wcześniej przygotowanych pozycjach obronnych. Główny punkt oporu znajdował się na tzw. Wysoczyźnie Goniądzkiej, gdzie górki i wzniesienia przeplatane okopami i transzejami stanowiły trudne tereny do zdobycia. Walki na tym odcinku i w ogóle na wysokości rzeki Brzozówki trwały kilka tygodni. Bliskość frontu dawała się bardzo mieszkańcom okolicznych wiosek i samej Jasionówce. Ciągłe kanonady, strzały, wybuchy nie tylko wyniszczały ludność fizycznie i psychicznie, ale utracono większość majątku ruchomego, dobytku żywego, spłonęły też zabudowania w miasteczku, w tym plebania, jej budynki gospodarcze oraz kościół, w który trafiło 14 pocisków. Chcąc nie chcąc miejscowa ludność musiała opuścić swoje siedliska i domy uciekając przed nasilającym się frontem. Wycofujący się Niemcy wysadzili fabrykę Żyda Mińskiego, który do wojny produkował wyroby skórzane dla polskiego wojska. Wcześniej wywieziono wszystkie sprawne maszyny i urządzenia fabryczne.

Najbardziej w pamięci wśród najstarszych mieszkańców Jasionówki utkwiła bitwa pancerna, lokalnie nazywana "bitwą czołgową". To właśnie tam według ich relacji Rosjanie, mimo doskonałego rozpoznania ponieśli największe straty. Po bitwie pozostały tony żelastwa, wykopywane jeszcze w latach 90-ych przez rolników z kątowskich pól. Na wzgórzu przy szosie knyszyńskiej pochowano setki zabitych, o których niewielu już pamięta.

Niestety wojna nie zakończyła się dla wszystkich mieszkańców w momencie odejścia frontu, jeszcze w latach 70-tych wracały przykre wspomnienia: We wspomnieniach świadków - mieszkańców powiatu monieckiego, którzy zeznawać będą wkrótce przed Sądem Wojewódzkim w Białymstoku: na procesie byłego policjanta okupacyjnego Stanisława Zalesko, znów odżyją akcje eksterminacyjne okupanta hitlerowskiego, któremu sekundowali policjanci zwerbowani do służby. Jesienią 1942 r. oskarżony mając wówczas 19 lat, ochotniczo wstąpił do służby w policji niemieckiej na posterunku obok siedziby okupacyjnego amtskomisarza w Jasionówce. Wkrótce też otrzymał karabin z amunicją. M. in. latem 1943 r. uczestniczył we wspólnym poszukiwaniu żandarmerii i policji, ludzi z grupy Krzywosz ukrywających się na kolonii Jagno. W czasie akcji zastrzelono wówczas kobietę narodowości żydowskiej, która na widok obławy usiłowała ukryć się w zagajniku. 13 września 1943 r. żandarmerię i policję w Jasionówce zawiadomiono, iż na kolonii Ogrodniczki w zabudowaniach Feliksa Niedziółko ukrywają się partyzanci. W stodole ukrywała się wówczas grupa partyzantów żydowskich. Gdy otoczono zabudowania jeden z partyzantów wybiegł usiłując zbiec. Został jednak zastrzelony. Żandarmeria podpaliła zabudowania. Trzej pozostali partyzanci spalili się w stodole. 24 grudnia 1943 r. żandarmi i policjanci, a wśród nich i Stanisław Zalesko, otoczyli zabudowania na kolonii Słomianka poszukując ukrywających się Wacława Klimowicza i Honoratę Popławską. Klimowicz przez okno mieszkania rzucił granat, który zranił żandarma i policjanta. Żandarmi podpalili zabudowania. Z płonących zabudowań wybiegł Klimowicz pragnąc ukryć się w krzakach. Został jednak zabity. Z kolei wybiegła Popławska, którą postrzelono w brzuch. Ranną przewieziono do Jasionówka, gdzie następnie zastrzelono. Przedtem jednakże - jak zeznał jeden ze świadków, szarpały ją lisy hodowane przez niemieckiego komisarza. Gdy zbliżał się front Stanisław Zalesko wycofał się wraz z Niemcami. Ostatnio zamieszkiwał w Warszawie, gdzie pracował w jednym z przedsiębiorstw budowlanych. Został aresztowany 7 stycznia br. Obecnie przebywa w więzieniu oczekując na proces. Natomiast jeden z jasionowskich oprawców, żandarm Jan Kolibaba został aresztowany i osądzony dopiero w 1969 r. w Opolu. Prokuratura Wojewódzka zakończyła niedawno śledztwo w sprawie byłego żandarma okupacyjnego z posterunku żandarmerii w Jasionówce - Jana Kolibaby. Stwierdzono, iż Jan Kalibaba, który poprzednio pełnił służbę na posterunku w Trzciannem, w okresie 1943 - 1944 r. uczestniczył w zabójstwach osób cywilnych: na kolonii Bagno, na kolonii Ogrodniki, w lesie w pobliżu wsi Romejki, na kolonii Słomianka i na terenie byłej gminy Jasionówka. W akcjach tych gdzie uczestniczyli także inni żandarmi i policjanci, poniosło śmierć dwanaście osób w tym trzy kobiety. Na ślad przestępczej działalności natrafiono w trakcie śledztwa prowadzonego przeciwko innym policjantom i żandarmom. Ustalono, iż poszukiwany Jan Kolibaba zamieszkuje w Opolu, gdzie 20 marca br. został aresztowany. Po wyzwoleniu zgłosił się do władzw woj. opolskim deklarując swą polskość i przynależność do narodu polskiego. W trakcie rewizji przeprowadzonej w jego mieszkaniu odnaleziono kilka grupowych zdjęć żandarmów niemieckich, oryginalne zaświadczenie o służbie w żandarmerii, oraz zbiór oświadczeń różnych osób z woj. białostockiego, iż Jan Kolibaba był dobrze ustosunkowany wobec Polaków? W trakcie śledztwa odbyła się wizja lokalna, w czasie której Jan Kolibaba dokładnie wskazał miejsca gdzie dokonywano zabójstw ludności cywilnej. On sam przyznaje się jedynie do udziału w akcjach żandarmerii przeprowadzonych w pobliżu wsi Romejki i na kolonii Słomianka, gdzie zginęło łącznie sześć osób, w tym dwie kobiety. Proces odbędzie się przed Sadem Wojewódzkim.

Arkadiusz Studniarek


2006 © e-Monki.pl & A. Studniarek