Święty Antoni z Padwy - patron goniądzkiego kościoła
Antoni w pustelni na Monte Paulo

Goniadz był miejscem szczególnego kultu św. Antoniego, który na przestrzeni wieków stale narastał. Pierwsza pisana informacja o nim pochodzi z 11.10.1732 r. i zawarta jest w testamencie wójta goniądzkiego Kazimierza Krakowskiego, który to zapisuje kościołowi parafialnemu na ołtarz św. Antoniego sumę 1.5 tys. złotych lokowaną na dobrach Ołdaki. W 1734 r. zawieszonych już było 50 srebrnych tabliczek wotywnych, dziękczynnych za doznane łaski. Opowieści goniadzan wskazują na dopełnione łaski takie jak: odzyskanie zdrowia, odnalezienie zagubionego bydła, koni, przedmiotów. Jedna z zachowanych legend mówi o pewnym Żydzie, który zwrócił się z gorącą modlitwą do św. Antoniego by pomógł mu odnaleźć skradzione konie. Święty wysłuchał jego próśb, mimo tego, że nie był chrześcijaninem. Kult św. Antoniego wzmacniała autentyczna relikwia z ciała Świętego. Mimo pożarów nękających goniądzki kościół, zniszczenia cennych obrazów św. Antoniego kult jego przetrwał do czasów współczesnych. I może to już nie jest kult o zasięgu regionalnym, ale lokalne znaczenie trwa i trwać będzie nadal.

Kim był święty Antoni? Jak ważną jest postacią w panteonie świętych postaram się państwu krótko przedstawić.

Urodził się 15 sierpnia 1195 r. w Lizbonie w Portugalii w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Na chrzcie otrzymał imię Fernando (Ferdynand). Jego ojciec, Martino di Alfonso, był ponoć potomkiem jednego z wodzów wypraw krzyżowych. Matka nazywała się Donna Teresa Tawera.
Dzieci przed pomnikiem św. Antoniego

Kiedy chłopiec podrósł, rodzice wysłali go na naukę do szkoły katedralnej przy kościele Bożej Rodzicielki w Lizbonie. Tam trafił pod opiekę wuja kapłana. Dom, a raczej pałac ojca Fernando znajdował się naprzeciwko katedry lizbońskiej. Pierwszego cudu mały Fernando dokonał, gdy mieszkał jeszcze w rodzinnym domu. Otóż pewnego dnia, gdy ojciec poprosił go, żeby przypilnował ogrodu przed chmarą wróbli i szpaków, on pobiegł do pałacu otworzył okno w pokoju i krzyknął „marne wróble, szpaki, marsz mi wszystkie do okna”. I stała się rzecz niepojęta, gdyż wszystkie jakby ściągnięte niewidzialną siłą magnetyczną wfrunęły do pokoju. Fruwając kwiliły tam żałośnie, ale po słowach Fernando, że wypuście je zaraz po powrocie z kościoła opanowała ptaki niesłychana radość. Drugi cud, jakiego dokonał będąc dzieckiem to było naprawienie rozbitego dzbana z wodą pewnej staruszki. Pewnego dnia bawiący się chłopcy przy studni niechcący rozbijają dzban na wodę, z którym przyszła uboga staruszka. Wszystkich to bardzo zasmuciło z winowajcą włącznie. Świadkiem zdarzenia był Fernando, który wznosząc gorące modły do Jezusa sprawił, że dzban znowu stał się cały.

W 1212 r. zostaje przeniesiony na własną prośbę do Coimbry. W ten sposób chce uniknąć wizyt krewnych i przyjaciół, które nie pozwalały mu ostatecznie oderwać się od świeckiego świata. W klasztorze św. Krzyża w Coimbrze pozostaje przez osiem lat. Klasztor ten był klasztorem królewskim, gdzie kształcili się przyszli mistrzowie sławnego uniwersytetu w Coimbrze. Przez ten czas w zaciszu bogatej biblioteki klasztornej studiuje Pismo Święte i rozprawy teologiczne. Nie przypuszcza wówczas, że studia te staną się podstawą jego późniejszej pracy apostolskiej. Póki, co młody augustianin wytrwale kształci się i ćwiczy w nabożnych rozmyślaniach. W 1220 r. Otrzymuje święcenia kapłańskie. Tam też dokonał kolejnego cudu. Pewnego dnia był z dobrym słowem u chorego. I niestety nie mógł go opuścić, a bardzo chciał pójść na mszę. Po usłyszeniu dzwonka zwiastującego początek mszy uniósł ręce do góry i stała się rzecz niebywała, gdyż rozsunęła się ściana w celi na taką szerokość, że Fernando mógł dogodnie widzieć osobę kapłana odprawiającego najświętszy sakrament. Po chwili ciężko chory człowiek zerwał się z łóżka całkiem ozdrowiały i ze łzami w oczach rzucił się na kapłana dziękując Bogu, że swego sługę uwielbił tak wielkimi cudami.
Antoni wśród więźniów

Po usłyszeniu wieści o męczeńskiej śmierci pięciu franciszkańskich misjonarzy zamordowanych w Maroku, Fernando postanawia iść w ich ślady. Rodzi się w nim pragnienie męczeństwa. Zostaje przyjęty do zgromadzenia braci mniejszych i przyjmuje imię Antoniego, przyniesiono tedy skromny habit franciszkański i obleczono weń Fernanda i nadano mu imię Antoni. Pod koniec tego roku wyrusza na misje do Maroka. Ciężka choroba uniemożliwia mu jednak podjęcie pracy misjonarza. Z powodu choroby ani razu Antoni nie ukazał się na ulicach Maroka, ani słowa Ewangelii nie wygłosił wiernym…W 1221 r. miotany wichrem okręt, którym płynie niedoszły męczennik, przypadkowo przybija do brzegów Sycylii. Tam Antoni trafia do klasztoru franciszkanów znajdującego się niedaleko Messyny. Bierze udział w kapitule generalnej zgromadzenia braci mniejszych, która odbywa się w Asyżu. Tam po raz pierwszy spotyka św. Franciszka. Po "kapitule namiotów" brat Antoni zostaje przydzielony do małego domu zakonnego w prowincji Romania (północne Włochy), gdzie pełni posługę kapłańską. Przez pewien czas przebywa w pustelni w Monte Paolo w pobliżu Forli, oddając się postom i nabożnym rozmyślaniom. Czeka na wskazówkę od Boga, co do dalszej drogi życia. Po tylu trudach i zawodach, jakie Antoniego spotkały w Afryce i Porcjunkuli, serce Świętego zapragnęło samotności. Nic nie widział na tym świecie, coby go interesowało i pociągało.
Antoni w drodze do Arcelli

W 1222 r. w Forli podczas uroczystości z okazji święceń kapłańskich wygłasza pierwsze kazanie na temat „Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, a śmierci krzyżowej”. W 1923 r. Wędruje po północnych Włoszech, słowem zwalczając szerzącą się tam herezję. Następnie wykłada teologię w Bolonii. W kolejnych latach jest kaznodzieją we Francji, gdzie w owych czasach heretycy dopuszczali się mordów na katolickich duchownych i wiernych. Jego praca duszpasterska zyskuje szczególne uznanie i Antoni zostaje kustoszem zakonu w Limoges. W Limoges, w związku z niebywałą frekwencją Antoni zmuszony był wygłaszać nauki w starożytnym amfiteatrze. Razu pewnego, gdy amfiteatr wypełniony był po same brzegi słuchaczami, wpatrzonymi w niebieskiego mówcę, zaskoczyła wszystkich burza, ulewa, że świata nie widać było, a pioruny trzęsły ziemią, a błyskawice oślepiające pruły niebo, a wichry targały drzewami. Lud w przerażeniu zaczął się rozsypywać na wszystkie strony. Antoni uspokoił przestraszonych, żeby niczego się nie obawiali, bo im nic złego się nie stanie. I rzeczywiście, ci, którzy pozostali na miejscu i słuchali słowa Bożego dalej, wcale nie zmokli, a ci, którzy schronienia szukali, zmokli do nitki, i wielkiego strachu się nabawili. Tam też dokonał kilku niebywałych cudów: Gdy matka przyszła z martwym dzieckiem na ręku, prosząc Cudotwórcę, aby mu życie przywrócił, Święty uczynił tylko znak krzyża świętego, a dziecko natychmiast otworzyło oczy, rozwarło swe ramionka i uścisnęło szyję swej matki.
Antoni dokonuje cudu naprawienia rozbitego dzbana

W 1227 r. Zostaje prowincjałem zakonu św. Franciszka w północnych Włoszech. W powierzonej sobie prowincji Antoni broni zagrożonej przez herezję wiary siłą swego słowa oraz zakładając nowe klasztory. Pracuje ponad siły. Po trzech latach ze względu na zły stan zdrowia prosi o zwolnienie z obowiązków prowincjała. W 1228 r. Wraz z delegacją franciszkanów udaje się do Rzymu, by zasięgnąć rady Ojca Świętego w sprawie przyszłości ruchu franciszkańskiego. Tam w obecności Papieża i najwyższych dostojników Kościoła wygłasza kazanie. W 1230 r. przenosi się do Padwy. W 1231 r. był już bardzo schorowany i wyniszczony pracą ponad siły oraz surowym trybem życia. Mimo to właśnie ostatni rok życia był najbardziej pracowitym i płodnym okresem jego kaznodziejskiej działalności.

Był pierwszym w dziejach Kościoła kaznodzieją, który poprzez kazania wygłaszane przez cały Wielki Post przygotowywał wiernych do godnego przeżywania Wielkiej Nocy. Jego pasyjno-pokutne nauki cieszyły się niespotykaną popularnością. Przychodziła ich słuchać niemal cała ludność Padwy. Na czas kazań życie w mieście dosłownie zamierało. Kupcy zamykali sklepy, rzemieślnicy opuszczali warsztaty, pustoszały mury sławnego Uniwersytetu Padewskiego. Wśród tłumów słuchaczy nie brakowało też wysokich dostojników Kościoła. Ponoć nikt z zebranych nie śmiał wyróżniać się wystawnym strojem czy klejnotami. Wielki kaznodzieja potrafił siłą swego słowa skutecznie zachęcić wiernych do pokuty. Ponieważ w całym mieście nie było świątyni, która mogłaby pomieścić wszystkich słuchaczy, kaznodzieja przemawiał na podmiejskich łąkach. Na 9 hektarach pól słów Antoniego słuchało, około 30 tys. ludzi.
Antoni w czasie pobierania nauk

Mimo złego stanu zdrowia wyrusza do Werony. Chce prosić władcę tego miasta, Ezzelina da Romano, by uwolnił bezprawnie więzionych ludzi. Po nieudanej misji osiada w Camposampiero, niewielkiej miejscowości niedaleko Padwy. Tam w nietypowej celi zbudowanej między rozłożystymi konarami potężnego orzecha, zawieszony między niebem a ziemią, w ciszy oddaje się nabożnym medytacjom.

Stan zdrowia schorowanego Antoniego wyraźnie się pogarsza. Prosi braci, by zawieźli go do jego ukochanego klasztoru NMP w Padwie. W drodze do Padwy ze względu na skrajne osłabienie chorego musiano zatrzymać się w Arcelli (przedmieścia Padwy). Tam 13 czerwca w ubogiej celi klasztoru klarysek odchodzi do Pana jeden z Jego największych kaznodziejów. „Pan jest obecny”, były to ostatnie słowa Antoniego wyrzeczone na ziemi. W niespełna rok po śmierci dostępuje chwały ołtarzy.

Na pogrzeb przybyły nieprzebrane rzesze ludzi. Był to dzień wielkiej manifestacji miłości i wdzięczności, którą wierni żywili do skromnego braciszka. Ciało zakonnika, zgodnie z jego wolą, złożono w ukochanym przezeń kościele Najświętszej Maryi Panny w Padwie.
Antoni w czasie pobierania nauk

Wkrótce po śmierci brata Antoniego okazało się, że dzięki jego wstawiennictwu Bóg zsyła na wiernych deszcz łask. Do grobu zakonnika przybywały coraz liczniejsze rzesze pielgrzymów z różnych włoskich miast. Wierni pielgrzymujący do jego grobu często szli boso. Wśród bosych pątników byli wysocy dostojnicy Kościoła, rycerze, damy. Czciciele padewskiego kaznodziei chcieli, by jak najszybciej mógł on odbierać cześć jako święty. Prośba o rozpoczęcie procesu kanonizacyjnego Antoniego została złożona w kurii rzymskiej w niespełna miesiąc po jego śmierci. Badanie autentyczności cudów i inne niezbędne procedury zajęły tylko kilka miesięcy. Jeszcze przed upływem roku od śmierci Antoniego papież Grzegorz IX ogłosił go świętym. W dniu kanonizacji, to jest 30 maja 1232 r., w Uroczystość Zesłania Ducha Przenajświętszego, poświęcono również kamień węgielny pod bazylikę ku czci św. Antoniego w Padwie. Kilka lat wcześniej równie szybko do chwały ołtarzy został wyniesiony św. Franciszek. W osobie św. Antoniego z Padwy wierni Kościoła zyskali jednego z "najskuteczniejszych" orędowników w niebie. Kult Świętego z Padwy szybko objął cały świat.

Największą sławą wśród polskich sanktuariów św. Antoniego cieszy się kościół w łódzkich Łagiewnikach. Powstanie tej świątyni poprzedziły niezwykłe wydarzenia: Było to w XVII w. Miejscowemu cieśli Jerzemu i właścicielowi Łagiewnik Samuelowi Żeleskiemu objawił się św. Antoni wzywając ich, by z woli Bożej wznieśli tu kaplicę ku jego czci. Żeleski natychmiast polecił wybudować taki obiekt i sprowadził kapelana do opieki nad nim. Tłumnie odwiedzana przez wiernych kaplica okazała się jednak za mała, dlatego postanowiono wznieść kościół. Drewnianą świątynię poświęcono w roku zwycięstwa pod Wiedniem (1683). Obok wyrósł również drewniany klasztor. Obie budowle wydały się jednak zbyt skromną formą uczczenia Świętego. Budowę nowej, murowanej świątyni ukończono w 1723 r., a konsekrowano ją trzy lata później.
Antoni dokonuje cudu rozstąpienia ściany
Święcenia kapłańskie Antoniego

Zebrał Arkadiusz Studniarek

e-monki.pl © A. Studniarek