Ks. Adam Abramowicz (1881-1969)

Adam Abramowicz urodził się 2 lutego 1881 r. pod Wilnem w miejscowości Zośle "z rodziny kolejarzy" - jak mawiał. Jego ojciec Marcin pracował na kolei, matka, Cecylia z Songinów, prowadziła gospodarstwo domowe.

Adam Abramowicz najpierw uczył się w miejscowej szkole, a potem w Szkole Technicznej w Nowych Trokach. W Pawłogrodzie w Rosji złożył egzamin z 4 klas gimnazjum i w 1899 r. wstąpił do Seminarium Duchownego w Wilnie. W 1905 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk Arcybiskupa Edwarda Roppa. Przez rok pracował jako wikariusz w Słoninie. Życie nie szczędziło młodemu księdzu trudów i udręk. Opisując swoją pierwszą pracę, opowiada o napadzie dokonanym na niego w pewnej wsi, odległej o 20 kilometrów od tego miasta powiatowego. Cudem uszedł z życiem. A gdy zażądał od władz carskich ukarania napastników, został sam postawiony przed sądem za "Chułu na Gospoda Boha i Matier Bożuju", czyli za bluźnierstwo. Tak wspomina o tym w pamiętniku: "Sąd odbył się w Kobryniu w 1910 roku, gdy byłem już proboszczem w Dereczynie, pow. słonimskiego. Zostałem wprawdzie uniewinniony - ale przez długie lata spadały na mnie represje administracyjne. Pozbawiony zostałem probostwa w Dereczynie i skazany na tułaczkę, która trwała do 1917 roku, kiedy to zostałem proboszczem w Uhowie pod Łapami".

Jak wyżej wspomniano w 1906 r. objął funkcję proboszcza wskrzeszonej, po likwidacji przez władze carskie, parafii w Dereczynie. Ksiądz Abramowicz szybko zbudował tam murowany kościół i plebanię. Zakładał w parafii potajemne szkółki polskie i wkrótce został oskarżony przez władze carskie o tajną działalność oświatową i przyjmowanie prawosławnych do Kościoła. Z tego powodu został wywieziony z Dereczyna i skazany na karę śmierci, zamienioną na pobyt w klasztorze franciszkanów w Grodnie. W klasztorze tym spędził 2 miesiące. Po opuszczeniu klasztoru, po prawie dwóch latach tułaczki udało mu się wyjechać za granicę. Przebywał głównie w Rzymie, gdzie m.in. jako wolny słuchacz uczęszczał na uniwersytet " Angelicum". W 1914 r. wrócił do kraj i otrzymał nominację na wikariusza parafii św. Rafała w Wilnie, a następnie został wikariuszem w Suchowoli. Stamtąd w 1917 r. przeniósł się na probostwo do Uhowa. Praca w Uhowie zaowocowała dokończeniem budowy kościoła, rozpoczętej przez poprzednika, postawieniem plebani i założeniem dużego sadu owocowego. Ten światły kapłan do końca życia nie mógł sobie darować, że w nawale prac nad wznoszeniem tej świątyni zaniedbał przerobienia "niewielkim sumptem" ogrodzenia kościelnego i przyłączenia w ten sposób zabytkowej kaplicy modrzewiowej z 1753 r. do zespołu budowli sakralnych. Następcy, bowiem rozebrali tę kaplicę, a materiał z niej został użyty do budowy domu w Łapach.

W 1921 r. został proboszczem parafii w Goniądzu. W 1923 r., ksiądz Abramowicz podjął się wzniesienia w miejscu spalonego, drewnianego, nowego murowanego kościoła zaprojektowanego przez architekta warszawskiego Oskara Sosnowskiego. W rekordowo krótkim czasie, bo zaledwie w przeciągu 2 lat stanął na goniądzkim wzgórzu okazały, nawiązujący swoją architekturą do baroku, kościół. 15 września 1924 r. J. Ekscelencja ks. Jerzy Matulewicz biskup wileński konsekrował i wyświęcił nowy kościół.

Rzecz oczywista, że "budowniczy świątyń" nie mógł pozostać dłużej w tym małym, nadbiebrzańskim miasteczku. Władze kościelne widząc w księdzu Abramowiczu talenty organizacyjne i niespożytą energię, postanowiły przenieść go do Białegostoku, do mającej dopiero powstać nowej parafii, nie posiadającej jeszcze świątyni. Tu w całej pełni mógł rozwinąć swoje uzdolnienia i wykorzystać doświadczenia w tej dziedzinie. Ambicją księdza było tym razem nie wybudowanie zwykłego kościoła, lecz postawienie świątyni - pomnika jako wotum za odzyskaną niepodległość. Zaraz po przybyciu do Białegostoku i objęciu, nowej parafii, ks. Abramowicz wzniósł skromną, drewnianą kaplicę i pełen zapału rozpisał ogólnokrajowy konkurs na kościół - pomnik. 20 maja 1925 r. bp Matulewicz wystawił dokument erekcyjny dla parafii św. Rocha w Białymstoku. Jako pierwszy proboszcz parafii ks. Abramowicz miał na początku wiele problemów organizacyjnych, szybko jednak przezwyciężył te trudności i przystąpił do spraw budowlanych. Najpierw na łamach czasopisma " Architektura i budownictwo" w 1926 r. ogłoszono konkurs na projekt " Świątyni Opatrzności Bożej w Białymstoku". Wpłynęło ich ponad 70. Ksiądz Abramowicz wybrał do realizacji projekt znanego mu już profesora Politechniki warszawskiej Oskara Sosonowskiego. Pragnieniem ks. Abramowicza było zbudowanie doniosłej świątyni jako pomnika wdzięczności Bogu za odzyskaną wolność Ojczyzny. Budowany kościół miał być poświęcony Królowej Korony Polskiej - Matce Boskiej Częstochowskiej.

Trzeba też dodać, że jeździł po całym kraju gromadząc fundusze, zyskując przyjaciół i pomocników. Organizował loterie fantowe, drukował cegiełki z projektem świątyni - pomnika, skłaniał instytucje państwowe i ich pracowników (m.in. PKP) do stałych, comiesięcznych datków, uzyskiwał od magistratu dotacje na zatrudnianie bezrobotnych. Założył wreszcie miesięcznik "Jutrzenka Białostocka". Pismo to obok artykułów o charakterze społeczno-religijnym i politycznym, zamieszczało utwory literackie oraz ciekawostki ze świata nauki i kultury. Było też miejsce na humor i satyrę w rubryce zatytułowanej "Trochę śmiechu bez grzechu". Oto, co sam założyciel pisze o swym periodyku: "Muszę tu podkreślić, że niezwykle pomocny w moim działaniu organizowania funduszów na budowę i pobudzania do ofiarności był miesięcznik informacyjno - literacki Jutrzenka Białostocka. Redagowałem go - przez długie lata budowy świątyni do wybuchu II wojny światowej. W Jutrzence umieszczałem płomienne zachęty do ofiarności na rzecz budowy kościoła, wyszczególniałem wszystkie ofiary i wymieniałem nazwiska ofiarodawców, wzywałem w niej wszystkich - 'pomóżcie', tym wiele mówiącym hasłem, które umieściłem na rusztowaniu przyszłej wysokiej wieży kościelnej."

Do czasu wybuchu II wojny światowej świątyni jeszcze nie wykończono. Niemcy po wkroczeniu we wrześniu 1939 r. do Białegostoku dokonali rewizji w mieszkaniu ks. Abramowicza i aresztowali go " jako wroga Niemców", a następnie wywieźli go do lasu pod Choroszczą w celu rozstrzelania. Za sprawą cudownego zrządzenia losu do rozstrzelania jednak nie doszło. Ks. Abramowicz nadal mógł prowadzić swoją pracę duszpasterską i powoli wykańczać budowany kościół.

W 1940 r., za okupacji sowieckiej, aby uchronić swój kościół przed zaborem na cele świeckie, przeniósł do niego nabożeństwa z kaplicy. Wkroczenie w czerwcu 1941 r. Niemców do Białegostoku przyniosło nowe zagrożenia, a jednocześnie nowe pola działania. Pod przykrywką przedszkola w domu parafialnym prowadzona była tajna szkoła podstawowa. Ksiądz Abramowicz pomagał też ukrywać się Żydom, wydając im podrobione metryki. 15 lipca 1943 r. ks. Abramowicz został uwięziony jako zakładnik razem z innymi księżmi i ludźmi świeckimi. Przebywał w więzieniu białoruskim do 24 lipca, ale już 20 września został ponownie uwięziony. Zwolniono go 5 listopada 1943 r. dzięki łapówkom i staraniom parafian. Jako kapelan Armii Krajowej został za swoją działalność odznaczony Krzyżem Niepodległości Z Mieczami i Krzyżem Walecznych.

Tymczasem bliskiej ukończenia budowli zagroziło śmiertelne niebezpieczeństwo, szczególnie w ostatnich dniach pobytu Niemców w Białymstoku. Okupant widząc swoją zbliżającą się porażkę, zaczął niszczyć wszystkie obiekty strategiczne w mieście nad Białą. Palił także dom po domu w centrum miasta. Pożar na ulicy Lipowej i Rynku Kościuszki strawił zabytkowe kamieniczki. Płonęła bliska świątyni ulica Dąbrowskiego. Ksiądz Abramowicz truchlał na myśl o zagładzie dzieła swego życia. Wysoka na 83 m wieża kościoła św. Rocha była ewidentnym punktem strategicznym. Modlił się wraz z wiernymi o ocalenie świątyni. Uciekający Niemcy na szczęście nie zdążyli jej zniszczyć. W dwa lata później wystrój wewnętrzny kościoła - pomnika był gotowy do konsekracji, 18 sierpnia 1946 r., w dwadzieścia lat po dokonaniu aktu erekcyjnego, ks. Arcybiskup Romuald Jałbrzykowski dokonał poświęcenia głównego ołtarza, nadając mu miano "Chrystusa Króla". W uroczystości wzięli udział przedstawiciele Episkopatu, duchowieństwo i liczni wierni.

Po wyzwoleniu ks. Abramowicz w dalszym ciągu prowadził prace wykończeniowe przy świątyni, którą w uroczystość św. Rocha w 1946 r. pokonsekrował abp Romuald Jałbrzykowski. Ksiądz Prałat Adam Abramowicz jeszcze przez wiele lat upiększał i ubogacał świątynię; porządkował otoczenie kościoła, budował sale katechetyczne pod słynnymi "Wałami", na których postawił monumentalną figurę Chrystusa Dobrego Pasterza. Miał wiele innych ciekawych pomysłów, jak stworzenie domu opieki dla starców i chorych, sierocińca oraz przedszkola w gmachu parafialnym. Niestety, czasy nie sprzyjały realizacji tych zamierzeń. Wydawały się one władzom komunistycznym wielce podejrzane. Ksiądz Abramowicz do 1950 r. był też dyrektorem archidiecezjalnej " Caritas". Pragnął również pobudować kościół ś. Kazimierza na Antoniuku, ale władze państwowe na to nie pozwoliły. Pobudował tylko na cmentarzu grzebalnym św. Rocha kaplicę św. Kazimierza oraz budynek, który obecnie służy za plebanię parafii Zmartwychwstania Pańskiego.

Zasłużony duszpasterz i społecznik zmarł po długiej chorobie w nocy z 3 na 4 czerwca 1969 r. Jego pogrzeb stał się wielką manifestacją religijną i patriotyczną.

Zebrał Arkadiusz Studniarek

2006 © e-monki.pl & A. Studniarek