Recenzje

prowincjal underground

Hurt - Nowy początek

Czasami słuchając jakiegoś zespołu mamy wrażenie że to co leci z głośników nie powinno nam się podobać, że taka pop-papka to musi być szajs. Tymczasem, kiwamy głową w rytm piosenki mimo, iż nie podpada ona pod nasze gusta. Czy tak jest właśnie z zespołem Hurt? Trudno powiedzieć. Nie można ich muzyki przecież nazwać pop-papką. Faktem jest jednak że ich zelektryzowana wersja rocka podoba się nawet zatwardziałym fanom ostrej napierdzielanki.

Płyta "Nowy początek" łączy w sobie wszystkie charakterystyczne cechy Hurt - połamane rytmy, specyficznie przesterowane gitary, urwane riffy, liczne elektroniczne wstawki oraz elektryzujący wokal. Często pierwsze skrzypce gra syntetyzator Nie uznaję tego jednak za wadę. Przyznam się szczerze, że wypracowany przez Hurt styl przypadł mi do gustu.

Po krótkim intrze o tytule "Nowy" usłyszałem takty pierwszej piosenki. A raczej pierwszych dwóch piosenek - "Czarno biało szara tęcza" i "Alarm cykliczny", które niejako można połączyć. Nie chodzi to warstwę muzyczną ale raczej o tekst. W obu utworach tematem jest komercjalizacja ludzkich uczuć ["Moja miłość jest w koszu, zawiesiła mi się wiara"] i bezsens życia w nowoczesnym świecie. Po tym rozliczeniu z otaczającą rzeczywistością nadchodzi utwór spokojniejszy, gitarowy "Między pomiędzy gdzieś". Piosenka traktuje tym razem o dobrych stronach miłości, tej prawdziwej. Podobnie jak szybszy kawałek "Przychodzimy z 5 wymiaru". Jednak nadal teksty opisują skomputeryzowanie psychicznej strony ludzkiej egzystencji ["Pozytywny przekaz, pozytywna energia. To jest link z mojej strony. To jest link do Twojej głowy"]. Szczególnie dobrze wypada w tym utworze przepuszczony przez modyfikator głos wokalisty, który pięknie zgrywa się z tekstem. Kolejne utwory to dalsza rozprawa o obecnej sytuacji społecznej na świecie i w Polsce a także o uczuciach krążących po ludzkich głowach podczas obserwacji otoczenia. Szczególnie uderza w naszą, polską świadomość opis beznadziejności życia w naszym kraju ["Brzask brzoza brzytwa brzeg"] oraz pozornej wolności, którą daje emigracja ["Lecę ponad chmurami"]. Pewnego rodzaju sprzeczność ale czy obca nam wszystkim? Kolejny kawałek "Sklejam się i kruszę" to kolejne elektroniczne burczenie, melodyjne riffy i smętny tekst. To wszystko co już wcześniej było. Szczerze powiem że ciężko jest nawet wyłapać kiedy kończy się utwór 7 i 8. Rewolucja nie nadchodzi także w kolejnej piosence "Odłamkowym ładuj". Widząc tytuł miałem nadzieję że tematyka utworu będzie dotyczyć czegoś innego niż bólu życia. Na szczęście zaskoczyła mnie warstwa muzyczna gdyż w tym utworze pojawia się głównie elektronika oraz bardzo sympatyczne wstawki chórku przypominające okrzyki aborygenów podczas tańca. Oryginalnością muzyczną zaskakuje także "Zmień dilera" przypominając nieco utwór nu-metalowy z dodanym, wyraźnym syntetyzatorem. Jednak tekst - nadal tak samo, znowu tak podle. Jednakże ta pieśń ma kopa, szczególnie końcówka. Niestety, kop ten znika przy kolejnym kawałku znanym z niektórych stacji radiowych - "Nowy początek". Jest to wolniejszy, nastrojowy kawałek, który gdyby go zmienić z którymś ze środka płyty ciężko byłoby dostrzec różnicę. Outro "Początek" to bardzo przyjemne wygaszenie, które jednak jest nieco spóźnione. Wygasić już zdążył "Nowy początek".

Ciężko jest mi oceniać nową płytę Hurt. Jest to naprawdę kawał dobrej, oryginalnej muzyki jednak miejscami utwory zaczynają przynudzać. Rozumiem że życie w naszym kraju jest ciężkie, że komercjalizacja świata gryzie nas w tyłek jednak śpiewanie o tym prze kilka utworów w bardzo podobnej formie jest dość nużące. Mimo iż pewne schematy są czasami wyraźnie powielane, warstwa muzyczna wygląda dużo lepiej niż liryczna, ciekawy styl Hurt nadal trzyma się świetnie. Aż chce się puścić jakieś mocniejsze techno - Ok., żartowałem.

aktualności

historia